Kontynuujemy cykl wpisów pokazujących cuda i dziwy tego świata. Patrzyliśmy już na tabliczki, podziwialiśmy zmagania z językiem polskim, docenilismy poczucie humoru dziennikarzy, a także zetknęliśmy się z książeczkami dla dzieci…świadomych wszystkiego.
Dziś popatrzymy sobie na…
…ale wpierw zapowiedziany bonus. Jak być może wiecie – mieszkam w falowcu. Szybki konkurs – co jest przedstawione na poniższym zdjęciu?
Ci z Was, którzy powiedzieli “grzejniki” – mają tylko część racji. Owszem, są to instalacje do ogrzewania powietrza (klatka schodowa w falowcu jest przeszklona, a do tego wyjścia na galerie nie są zbyt szczelne). Ale pomysłowy naród zrobił z grzejników wielce efektywny…stojak na kapsle.
Taka mała instalacja artystyczna. Nazwałbym ta “Choinką postindustrialną” – albo “Wszechświatem kontemplującym samego siebie” (ale tylko dlatego, że jest to moim zdaniem najlepszy tytuł dowolnej rzeźby współczesnej).
Wróćmy jednak do tematu dzisiejszego spotkania z obrazem – do ogłoszeń. Ogłoszenia powinny mieć jakąś funkcję – najczęściej informacyjną. Mogą więc propagować istotne z punktu widzenia społeczeństwa akcje uświadamiające.
Jak łatwo się domyślić – w okolicy nie dopilnowano, aby akcja “Myślę – nie niszczę” miała odpowiedni rozgłos. Niemniej jest coś szalenie przewrotnego w takim właśnie mazaniu po murach. Można było napisać “HWDP” albo “Lechia pany”, a tu proszę…
Ale nadal jest to wandalizm na peronie SKM. Ogólnie wydawało mi się, że na terenie peronów niemożliwe jest umieszczanie jakichkolwiek ogłoszeń. A już zwłaszcza na kasowniku.
Ale jak widać – myliłem się. Nie rozumiem tylko celu tego ogłoszenia…
…zapewne osoby interesujące się żywo rynkiem kapitałowym potrafiłyby mi to wyjaśnić. Czyżby wrogie przejęcie? Pewnie nie dowiemy się tego jeszcze przez jakiś czas.
Jak jednak sugeruje nam poprzednie zdjęcie – na peronie SKM można umieścić ogłoszenie informujące, że ów peron w jakiejś niewielkiej części przeszedł remont. Napis “świeżo malowane” pozwala nam wszystkim sporo zaoszczędzić na pralni. Tak więc kiedy pomalujemy np. tablicę z rozkładem jazdy…
…należy tym faktem pochwalić się wszem i wobec. A że w Gdańsku wycieczek zza Odry nie brakuje, należy zawsze ustawić się frontem do klienta.
Że co? Że i tak nie zrozumie? Nie musi – musi wiedzieć, że ma się mieć na baczności (tu dygresja – w młodości niebywale śmieszyły mnie tabliczki “Baczność – przewody pod napięciem”: przecież jeśli stanę na baczność, to będę wyższy, a więc jest większa szansa, że o owe przewody zahaczę…).
W Gdańsku wykosztowano się także na system elektronicznej informacji o komunikacji miejskiej. Chciałoby się zakrzyknąć “Nareszcie!”, ale system od kilku miesięcy jest w fazie testów. I dlatego czasem trafiają się takie kwiatki.
Jeśli ktoś nie widzi, to niech porówna sobie godzinę pokazywaną na wyświetlaczu (i jasne niebo) z godzinami odjazdów najbliższych tramwajów.
Niedowiarków odsyłam na stronę gdańskiego ZTM. Można sprawdzić, że pomiędzy 18:48 a 1:05 powinien jechać przynajmniej jeden tramwaj.
Na sam koniec – coś dla ludzi o mocnych nerwach. Zaczęliśmy od kampanii społecznej, na kampanii społecznej skończymy. I to zupełnie na poważenie. Zastanawiałem się, czy temu ogłoszeniu nie poświęcić osobnego wpisu…
Takie tablice, będące efektem konkursu plastycznego w szkołach, stoją sobie w nadmorskim parku. Przesłanie słuszne – nie zakopuj martwych zwierząt w parku, bo niedaleko znajdują się ujęcia wody. Niemniej dziecko, które stworzyło ten rysunek, powinno chyba z kimś porozmawiać. Na obrazku mamy zapłakaną dziewczynkę, która pogrzebała…same kości (nie wiem, co zrobiła z mięsem swojego pieska czy kotka). Aby jednak nie było wątpliwości, że rozmawiamy o rzeczach ostatecznych, nad bohaterką unoszą się dusze, czy też raczej zwierzęce anioły. Jest anioł psa, świnki morskiej oraz demona z piekła rodem.
Zakopane kości (co z mięsem, serio?) oczywiście wpływają na sieć wodociągową. Siwy staruszek nie ma innego wyjścia, jak podlewać niepokruszonymi kośćmi swoją działeczkę. To jednak nic. Tu wkraczamy na grunt najkrwawszych horrorów, bowiem pewna blondynka z przerażeniem stwierdza, że kąpiel, którą sobie przygotowała, ma masę niespodziewanych dodatków.
Nie słyszała, że coś jej o wannę dudni? Nie lepiej ma jej koleżanka, która chce umyć zęby (wnioskuję po czymś, co mogłoby być lustrem).
Tu już nie chodzi o kostkę w kubeczku z wodą. Tu chodzi o zbolałą minę i to, co w owym lusterku się odbiło. Stawiam osobiście na skrzydlatego demona.
24 komentarzy do przeczytania:
takie kwiatki z rozkładem mpk to we wro codzienność.
albo np. zmienianie 3 razy rozkladow papierowych na przestrzeni 2 tygodni....
wnioskując po tytule rzeźby- powinieneś był zostać artysztą ;-)
głęboka analiza rysunku gimnazjalistki wzbudziła we mnie szczery szacunek i podziw:)
@Vero: no proszę, a ja miałem Wrocek za porządne miasto...
Tytuł rzeźby to moja stara twórczość, zapewne inspirowana. Ale rozważę zostanie artystą:)
@Beata: mogę tak częściej. Tylko czasem gimnazjalistek brak...
nie wierzę. System informacji nadal w fazie testów?
Kierowcy nadal nie potrafią włączyć systemu w pojazdach??
Gdańsk, szkoda słów....
@Mati: no dobrze, to lekka manipulacja. Fotka ma już kilka tygodni, ostatnio sporo się poprawiło (w moim odczuciu), choć ostrzeżenie o "testowości" nadal wisi. A na przystanku koło Bramy Żuławskiej kilka dni wyświetlały się komunikaty systemu operacyjnego...
Niemniej bywa wesoło:)
we wrocławiu system jest od jakichś 2 lat. albo nawet 3.
nadal są błędy.
podobnie jak na zdjęciu cichego: wyświetla rozkład z wielogodzinną różnicą od czasu rzeczywistego.
potrafi też wyświetlać linie, które nigdy w danym miejscu przystanku żadnego nie miały ( nawet przy zmianach tras)...
co we wrocławiu uwielbiam: to linie, które jeżdżą inaczej w inne strony- w sensie, że jadąc tramwajem z kowala na krzyki- przejedzie się przez plac legionów- z powrotem się pojedzie zupełnie inaczej.
oraz oczywiście: jak dla mnie: hitem są linie, które jeżdżą inaczej ( w sensie tras) w tzw. dni robocze, a inaczej w łikendy...
dodam, że mamy teraz koszmarną ilość rodzajów samych biletów- w sensie są czasowe, przejazdowe, okresowe (jeszcze papierowe), urbancard... do tego dochodzą właściwie dwa a nawet 3 rodzaje automatów biletowych: wydających resztę, nie wydających, automaty do urban card...
do tego- rzekomo- od jakiegoś czasu PODOBNO nie można już jeździć z biletem okresowym wykupionym na daną linię- innym środkiem lokomocji, mimo tego, że trasy się pokrywają.
taka informacja wisi od jakiegoś czasu na stronie mpk, co nie zmienia faktu, że jednocześnie są podane trasy i linie, którymi właśnie zastępczo można się przemieszczać....
z najnowszych osiągnięć i pomysłów dizajnerskich- podobno niektórzy pracodawcy wpadli na zaiste genialny pomysł, żeby urbancard wykorzystywać jako karty pracy.
i nie dosyć, że byle kanar zna teraz twoje dane (pesel, itp), to jeszcze pozna twoje miejsce pracy.
Czy na pewno wszystko nam mówisz? A ten, no, podklejane gumy do żucia na tablicach, grzejnikach i pod parapetami? Nie wierzę, że w falowcu i na dworcu tego nie ma...;)A może rozkręciliście jakąś akcję, w rodzaju "żuję, nie gumuję" czy coś?
@Vero: a ja miałem Wrocek za takie cywilizowane miasto, a Ty mi ślesz jakiś raport wojenny. Pozostaję w głębokim szoku. A podpięcie pracodawców pod kartę to już jest szczyt zupełny.
Ale co robić? Przecież się wszyscy nie wyprowadzą...
@Slawkas: oczywiście, że nie mówię wszystkiego. Ale gdybym wyjawił wszystko na samym początku, to o czym bym potem pisał? Zostałyby same notki o przeczytanych przeze mnie książkach i o Chrupce:)
!Dawaj o Chrupce :)
obawiam się, ze przedstawiam i tak okrojoną wizję rzeczywistości.
po tygodniowym pobycie na mazurach, wylądowałam w środku takich zmian komunikacji, że nie wiedziałam czy do domu trafię...
dodam, że urbancard jest tak koszmarnie BRZYDKA....
już dawno czegoś aż tak odrzucającego nie widzialam
(np. nie przyjmują czarno białych zdjęć, bo podobno się źle skanują, za to kolorwe skanują tak, że ja się wstydzę swoją kartę pokazywać)
o! i jeszcze był pomysł ( nie wiem na ile aktualny) żeby sprzedać dworzec pks i zrobić w nim halę targową.
a autobusy by parkowały w autobusowej zajezdni (dość spory kawał od dworca w dość fatalnym położeniu strategicznym) i żeby się zwyczajnie te autobusy przez chyba najbardziej zakorkowaną część miasta przebijały na nieistniejący dworzec- bo mialy zostać zachowane tylko perony....
@Vero: to brzmi prawie jak sabotaż! No cóż, jesienią wybory samorządowe...
@Slawkas: ale Chrupka nie robi niczego ciekawego...zapraszam na YouTube, tam jest jej sporo:)
Ha!
cichy! od razu mówiłam, że świnia to takie zwierzę nijakie.
sam teraz przyznajesz, że nie robi nic ciekawego.
ale pomysł na akcję: żuję, nie gumuję, jest ciekawy.
ja poproszę taką akcję zaraz po akcji "sprzątniesz nie wdepniesz" oraz jakieś specjalnej przeciwko osiedlowym zią i dresom.
bo niestety u mnie na dzielni, to znajdziesz nie tylko kapsle, ale i znacznie większe pozostałości po imprezach-schodówkach- łącznie z pustymi butelkami i resztkami jedzenia...
@Vero: u mnie też można znaleźć nieco więcej, niż tylko kapsle. Ale np. gumowego smoka nie chciało mi się fotografować.
Co do Chrupki - nic ciekawego w sensie "nic nowego". O śwince nie możesz pisać jak o dziecku, bo chodzi od początku, a nigdy nie powie pierwszego słowa. Mógłbym codziennie coś o niej pisać, ale czy Wy byście to czytali? Nie sądzę:)
YouTube to co innego:)
@cichy
mam wrażenie, że z tą ciekawością chrupki to już mnie wpuszczasz w maliny.
twierdzę, że są ciekawsze i bardziej interesujące zwierzątka domowe niż świnki.
Veronica - świnia mnie karmi...niejaka to ona nigdy nie bedzie
znowu wzbudziałam w sobie wyrzuty sumienia, że jestem mięsożerna...
Cichy- nowy avatar? ładny:)
@Vero: a czy ja napisałem, ze świnka jest najciekawszym stworkiem do domu? Zapewne nie jest. Ale nie zapominaj, że mówimy tu o Chrupce Svensson, z pięknym białym irokezem na głowie:)
@Beata: a dziękuję, od jakiegoś czasu mam taki. I jeszcze jeden, podobny, na Blipie:)
O, spam...
Genial post and this fill someone in on helped me alot in my college assignement. Say thank you you on your information.
Prześlij komentarz