Globalne ocieplenie – albo, jak twierdzą niektórzy, bardzo słaba aktywność słońca – sprawiły, że tegoroczna zima w Polsce jest, jaka jest. Pada śnieg, są mrozy, a na koniec – pada jeszcze więcej śniegu. Wspominałem już o tym, jak z humorem na atak zimy reagują media (jedne faktycznie z humorem, drugie z humorem z torebki), pisałem też o tym, ze taka pogoda w połączeniu z “inteligentnymi” chodnikami może skutkować wielkim “bum”.
Dziś porozmawiamy o kolejnym aspekcie strasznej zimy. O tym, co każdy zrobić powinien – i faktycznie robi. Ale czasem…
Ale nie uprzedzajmy faktów (© Bogusław Wołoszański).
Oto zdjęcie samochodów zaparkowanych tuż przed wejściem do mojej klatki w bloku. Czy potraficie wskazać elementy, które nie pasują do całości?
Podpowiem – trzy elementy.
Te trzy zaśnieżone samochody. Dziwnie wyglądają, prawda? Powiecie, że się czepiam – nie ma przecież obowiązku biegnięcia do samochodu po każdej śnieżycy, aby zgarnąć śnieg z dachu. Może właściciele po prostu tego dnia nigdzie nie wyjeżdżali? Ani wczoraj. Ani przedwczoraj…
W momencie, gdy robiłem to zdjęcie – śnieg nie padał od kilku dni. Coś około tygodnia. To oznacza, że te samochody tam stały bezczynnie przez tydzień. Pod samym wejściem do klatki. Właściciele zaparkowali je prawie pod drzwiami – pewnie po to, aby mieć blisko. Po czym nie korzystali z samochodów.
Na powyższym zdjęciu wyraźnie to widać – zobaczcie, że nie jest odśnieżone nawet wokół tych aut. Pomijam fakt, że pewnie utrudnia to przechodzenie między samochodami – ale jak to się ma do jakichś zasad współżycia? Te miejsca parkingowe nie są przypisane do mieszkań, są ogólnodostępne. Jeśli ktoś wie, że prawdopodobnie nie będzie nigdzie jeździć przez dłuższy czas – może zaparkować nieco dalej. Czy może to tylko moje złudzenie?
Ale parking pod moim blokiem to osobna historia. Wróćmy do odśnieżania.
Taką fotkę zrobiłem w Sopocie, na skrzyżowaniu ulic 3 Maja i Tadeusza Kościuszki. Czy widzicie coś nietypowego?
Przypatrzcie się słupkowi. Widać na nim taki przycisk do – hmmm, jak to ująć? Do przywoływania zielonego światła:) Standard na wielu przejściach. Co jest więc takiego niezwykłego w tym przycisku? A to, że jest trudno dostępny.
Tuż pod nim służby odśnieżające chodnik usypały piękną zaspę. Która to zaspa sprawiła, że nawet ja – a nie należę do osób niskich – musiałem się zdrowo przechylić, aby magiczny guzik wcisnąć.
Rozumiem, że przy odśnieżaniu całe to białe zło trzeba gdzieś zgarnąć. Rozumiem, że odśnieżając chodnik zgarnia się śnieg z możliwie najwęższego paska pośrodku (czasem o szerokości jednej stopy – tu chyba dla tych, co lubią sobie skakać na jednej nodze…) i usypuje po bokach z niego pryzmy. Ale czy to jest takie trudne, aby w tym wypadku machnąć szuflą nieco mocniej i usypać zaspę ZA słupkiem? Co mają robić np. osoby niepełnosprawne? Ot, kolejny przykład braku rozwagi przy zwykłych, codziennych czynnościach. A wystarczy drobna zmiana, “by żyło się lepiej”.
Tym wpisem kończę mały cykl obserwacji zimowej głupoty. Chyba, że jeszcze coś zobaczę – bądźcie czujni.