niedziela, 21 czerwca 2009

Jak E.Leclerc rabaty przyznaje

Sprytnie.

Gdy tylko niedaleko nas miał się otworzyć super-hiper market E.Leclerc, rozpoczęta została akcja wydawania chętnym kart "Sum" - czyli takich kart programu lojalnociowego, dzięki którym z każdymi kolejnymi zakupami gromadzi się jakies srodki na tej karcie, a potem można nimi zapłacić za zakupy. Jakos tak się stało, że też bylismy chętni, więc kartę mamy. Notabene - miała mieć na wstępie przyznane 10 PLN, ale jakos super-hiper market zapomniał nam je przyznać... reklamacja zgłoszona.

Niedawno w skrzynce znaleźlismy list, który dziękował nam za posiadanie karty, używanie jej i przesyłał 4 kupony rabatowe - na 10, 15, 20 i 30 procent rabatu, przez kolejne 4 tygodnie. Warunkiem wykorzystania danego rabatu jest użycie poprzednich, czyli rabat 30% dostanę jedynie za trzy tygodnie, o ile w poprzednich tygodniach wykorzystam rabaty 10, 15 i 20. Znowu - skuszeni rabatami poszlismy na zakupy. Zapłacilismy. Kupon został złożony w kasie. W domu - konsternacja. Pani w kasie wzięła kupon, ale rabatu nie przyznała. Więc znowu - butki, kurteczka i do sklepu, aby rzecz wyjasnic.

I co się okazało? Że i owszem, 10% wartosci zakupów się pojawiło, ale...na naszej karcie "Sum". Czyli niejako dostałem rabat, ale muszę go wykorzystać w przyszłosci w E.Leclerc.

Ja jakos inaczej rozumiem słowo "rabat", a Wy?

piątek, 12 czerwca 2009

Głosuj na mnie...

Głosuj na mnie, bo możesz:)

Na popularnym blogu AntyWeb organizowany jest konkurs na pomysł na startupa (swoją drogą - czy doczekamy się kiedy jakiej znosnej polskiej nazwy?) - do wygrania realizacja pomysłu i 5% udziałów w nim. Tak się składa, że mój pomysł jest w grupie finałowych propozycji - szalenie mnie to cieszy, gdyż samo w sobie jest to dla mnie dużym wyróżnieniem: sposród 200 pomysłów mój jest w pierwszej dziewiętnastce...

Tych, którzy chcieliby mnie wesprzeć, zapraszam na stronę głosowania - na blogu AntyWeb - i oddanie głosu na moją propozycję (nr 3). A może będzie tam co innego, co przyciągnie Waszą uwagę? Bez względu na wszystko - zapraszam, powiedzcie o tym głosowaniu rodzinie i znajomym (nie jest wymagane żadne logowanie się).

Pokrótce o moim pomysle:

Serwis dla kolekcjonerów - wszystkiego: filmów, muzyki, książek, gier, monet, znaczków. Po wpisaniu tytułu (lub nazwy) naszego przedmiotu ze zbiorów, system łączyłby się z internetowymi bazami danych, uzupełniając opis przedmiotu. W ten sposób można łatwo i szybko opisać całą kolekcję. System pozwalałby także na uzyskiwanie informacji np. z Allegro bądź innych sklepów, w przypadku pojawienia się brakującego okazu do kolekcji (rzadka płyta, kolejny film danego rezysera), jak również umożliwiałby kontakt z ludźmi o podobnych zainteresowaniach, zbierającymi to, co my. A w przypadku, gdybymy pożyczyli komus cos z naszych zbiorów - można to łatwo oznaczyć w systemie, a on przypomni o terminie zwrotu...

Dobry pomysł?

wtorek, 9 czerwca 2009

Portable

Od jakiegoś czasu postanowiłem bliżej przyjrzeć się aplikacjom portable, tj. takim, które można zainstalować na pendrive i uruchomić na dowolnym komputerze z portem USB. Jest to o tyle wygodne, że nie muszę się martwić, że gdziekolwiek na nieswoim komputerze zostawię jakiś ślad - a nie, jak podczas rozstania z pracą, przez cały dzień czyściłem służbowego laptopa.
Wygrzebałem więc stary gwizdek o pojemności 2 GB (mało, wiem, ale to na próbę) i od kilku tygodni testuję garść aplikacji. Obecnie na dysku mam zainstalowane:
  • 7 - Zip - program do pakowania plików
  • AbiWord - prosty edytor tekstu, z możliwością zapisywania w wielu formatach
  • Audacity - lekki programik do edycji dźwięku
  • CD BurnerXP - program do nagrywania płytek
  • DOSBox - emulator DOS dla starych gier
  • DropBox - narzędzie do synchronizacji plików z serwerem dropbox.com
  • Evernote - narzędzie do robienia notatek on- i offline
  • Foxit Reader - czytnik PDF
  • Gantt Project - program do zarządzania projektami, z dość sporymi możliwościami
  • GIMP - kombajnik do obróbki zdjęć
  • iDailyDiary - program do pisania pamiętnika
  • Chrome - przeglądarka od Google
  • Lightscreen - program do robienia zrzutów ekranowych
  • Mines Perfect - saper, ale taki lepszy
  • Firefox - kolejna przeglądarka
  • Pidgin - multikomunikator
  • Notepad++ - notatnik, ale na sterydach
  • q10 - minimalistyczny edytor tekstu
  • ShirusuPad - lekki i fajny programik do notatek
  • Toucan - program do synchronizacji plików
  • VirtualDub - narzędzie do edycji plików video
  • VLC Media Player - odtwarzacz plików multimedialnych
  • Xenon File Manager - manager plików

W najbliższym czasie (o ile będę go miał), przybliżę najciekawsze z tych programów. No i dziś kupiłem sobie większego pendrive'a - specjalnie stworzonego do tego typu zadań...

piątek, 5 czerwca 2009

Po koncercie...

A było się wczoraj, było... Się wydało 10 PLN na bilet... Szpan, prawda?
To po kolei, w telegraficznym skrócie:
  • wpierw, tuż po przyjsciu, zaatakował nas Lombard, ale bez Ostrowskiej to już nie to, co kiedy...choć ta nowa wokalistka całkiem nieźle imituje jej głos!
  • Tomek Lipiński i Tilt - mieli tego samego pecha co Lombard, grali przy swiecącym jeszcze słońcu, co nie służy tego typu imprezom, ale był to kawał dobrej muzyki. Niestety, nieznanej chyba przez widzów
  • Gra i trąbi zespół Kombi (własc. Kombii). Skawiński jest już w każdej konserwie...ale ludzie to znają, lubią, więc się bujali przy tym, co leci w każdej stacji radiowej.
  • Kora. Moje największe rozczarowanie tego wieczoru. Niestety, nie te lata, nie ten głos, nie ta siła...praktycznie nie było słychać jej słów. Szkoda.
  • Wałęsa jak zwykle, ale show z dominem - pomysłowe...
  • Scorpions - ostro, głono, z wykopem - choć wiek już nie ten, nadal potrafią gwizdać i porwać tłum! Super.
  • tu nastąpiła półgodzinna przerwa, w czasie której sporo osób wychodziło...
  • Kylie - Panie i Panowie: SHOW! To nie jest moja muzyka, ale ta częsć koncertu po prostu zmiażdżyła wszystko to, co było przedtem. Przebieranki, wizualizacje, tancerze...super! Szkoda, że ludzie nadal wychodzili (do pracy w piątek trzeba...), co wyglądało nieładnie.
  • zakończenie - czyli sygnał DTV, słowa M. Rakowskiego i J. Szczepkowskiej, a na koniec to, co Tygrysy lubią najbardziej - fajerwerki. Może nie takie, jak na koncercie Jarre'a, ale i tak wspaniałe.
I to, co mnie pozytywnie zaskoczyło - swietna organizacja powrotu przez miasto. Szybko i sprawnie.
Gdyby nie ten przydługi i nieco słaby polski support, byłoby prawie idealnie. Ale i tak było super.
To co, na ćwierćwiecze Rolling Stones?
 
www.speedbloggertemplate.co.cc. Powered by Blogger.com