wtorek, 6 kwietnia 2010

52 książki – podsumowanie pierwszego kwartału

Zgodnie z moim planem, pora na podsumowanie akcji “52 książki” w pierwszym kwartale 2010. Założyłem sobie, że na koniec każdego kwartału nie tylko podam, jakie książki przeczytałem, ale także dla każdej z nich zmieszczę krótką recenzję, opis, z zaznaczeniem, czy daną pozycję polecam, czy odradzam. Warunek do umieszczenia książki w podsumowaniu jest jeden – daną książkę skończyłem czytać w konkretnym kwartale. Dlatego w dzisiejszym zestawieniu jest kilka książek, które zacząłem czytać jeszcze w 2009.

Tym razem podsumowanie nieco opóźnione, ale to wszystko przez święta, sami rozumiecie. Ciasta same się nie zjedzą:)

Od razu zaznaczam, że nie czytałem jednej książki tygodniowo – ale średnią mam na całkiem niezłym poziomie. Na blisko 13 tygodni tego roku przypada 11 przeczytanych książek. Ciekawym, jak to będzie w grudniu… Wtedy, dodatkowo, zamieszczę podsumowanie z ilością przeczytanych stron – i zobaczymy, jak to wygląda. Wprawdzie "strony” w audiobookach czy mbookach będę musiał podać chyba za Biblioteką Narodową, ale chodzi przecież o kwestie orientacyjne. Strona stronie nierówna.

Tak więc – zaczynamy pierwsze podsumowanie.

  • N. Cawthorne “Życie erotyczne wielkich dyktatorów

Trochę pikanterii i ciekawostek z alkowy wielkich tego świata (głównie byłych wielkich), ale całość nie powala na kolana. To raczej taka książka historyczna dla osób niezbyt przekonanych do historii. Mamy więc seks, zdrady, miłość, namiętność “y tysiąc słoni” ([c] Pratchett) na tle wielkich wydarzeń historycznych. Pamiętam, że wielki temu przeczytałem “Życie seksualne wielkich artystów” i tamta książka bardziej mi się podobała – ale z drugiej strony byłem wtedy młodszy:) “Dyktatorów” można przejrzeć, jeśli nudzimy się w pociągu – albo jeśli ktoś ma obsesję na punkcie libido Mao, Hitlera czy Napoleona.

  • P. Wieczorkiewicz “Dylematy historii

Pozycja obowiązkowa dla miłośników…historii alternatywnej. Zwanej też historią kontrfaktyczną. W minionym roku przeczytałem “Co by było gdyby” – ale tamta książka, jako pisana przez Amerykanina, dużo miejsca poświęcała amerykańskiemu punktowi widzenia, a także np. wojnie secesyjnej – czyli czemuś, o czym wiem niewiele, w związku z czym trudno odróżnić fakt od kontrfaktu. Tu autorem jest Polak, więc i punkt widzenia inny, i realia bliższe sercu. Oczywiście takie gdybanie można nazwać bajeczkami dla dorosłych, ale osobiście uważam, że przyjrzenie się historii alternatywnej pozwala nam zauważyć pewne powiązania, ciągi przyczynowo – skutkowe, a tym samym lepiej zrozumieć historię prawdziwą. I – co najistotniejsze – wyciągać z niej wnioski.

  • A. Rodan “Życie erotyczne papieży

Nuda, nuda, nuda – a do tego seks, zdrady, miłość, namiętność, niestety bez słoni. Postanowiłem pójść za ciosem i zajrzeć pod kołdrę wszystkim biskupom Rzymu w historii. Książka opisywała ogólne grzechy i grzeszki papieży (bo – o ile się orientuję – synod trupi orgią seksualną nie był), sporo miejsca poświęcając Borgiom. Taaak, to były czasy… Konkluzja z lektury jest taka, że papież też człowiek, a od wieków dawnych do czasów obecnych jednak wiele się zmieniło. Na szczęście. Książka tylko dla zajadłych antyklerykałów i niewyżytych seksualnie maniaków. Jeśli ktoś cierpi na obie przypadłości – pewnie już ją ma, z notatkami ołówkiem na każdym marginesie.

  • F. Fukuyama “Koniec człowieka

W poprzedniej książce Fukuyama wieścił koniec historii. W tej rewiduje swoje poglądy i twierdzi, że historia się nie skończyła – natomiast podejrzewa, że następuje zmierzch człowieka. Czytanie jest więc szalenie wygodne, bo nie trzeba zaznajamiać się z poprzednią książką, skoro autor odcina się od zawartych w niej tez. Inna sprawa, że za lat kilka może odciąć się i od tych poglądów – ale takie już zbójeckie prawo pisarzy. Fukuyama ciekawie rysuje obraz przyszłego społeczeństwa, w którym rozwój nauki, zwłaszcza inżynierii genetycznej i medycyny, może prowadzić do subtelnego odrodzenia się eugeniki, zmian w konstrukcji społeczeństw, problemów ekonomicznych i temu podobnych atrakcji. Do przeczytania pod rozwagę. W końcu nie zawsze zastanawiamy się nad tym, jak prozac może zmienić świat w przyszłości. Oraz czy ADHD faktycznie jest chorobą – i co z tego wynika dla nas wszystkich.

  • A. Ziemiański “Dziennik czasu plagi

Historia dobra, nawet bardzo dobra – ale jeśli kogoś kusi opis podróży przez opustoszały, ogarnięty dziwną epidemią kraj, to stanowczo polecam “Komórkę” S. Kinga przed “Dziennikiem…” Ziemiańskiego. Dla mnie jest to jednak nieco naciągane, że naukowiec, wyruszający do opustoszałej strefy, otoczonej wojskowym kordonem, a zamieszkałej przez wyznawców tajemniczego kultu – po zagubieniu się przystaje do motocyklowego gangu, z czasem zostając jego hersztem. Niemniej, jeśli przymkniemy oko na takie “bardziej-niż-hollywoodzkie” zwroty akcji, to opowieść jest wartka, zręcznie poprowadzona, miła w czytaniu i w sam raz na odprężenie. O ile ktoś lubi tego typu realia.

  • J. Dukaj “Perfekcyjna niedoskonałość

Jedno słowo: Dukaj. Kto zna, ten wie. Kto nie zna – niech pozna. Lojalnie uprzedzam, że lekko nie jest. Dukaj bowiem nie bawi się w przedstawianie wykreowanego przez siebie świata, aby czytelnik mógł łatwo się po nim poruszać. Dukaj wrzuca czytelnika w sam środek nowej rzeczywistości, a następnie, urywkami, tłumaczy o co w tym wszystkim chodzi. “Perfekcyjna niedoskonałość” nie ma może takiej siły rażenia jak “Lód” (i nie ma tysiąca stron), nie jest może tak łatwo przyswajalna – ale należy pamiętać, że to są dwie zupełnie różne historie, książki, nawet stylistyki. No i tu mamy do czynienia dopiero z pierwszą częścią planowanego cyklu. Opowieść o wskrzeszeńcu, kosmicznym podróżniku z XXI wieku, odtworzonym z resztek DNA w XXIX wieku, starającym się odnaleźć w nowej rzeczywistości – i grającym ważną rolę w zakulisowych knowaniach – potrafi wciągnąć. Nie można tylko się poddawać, gdy coś będzie niejasne – z czasem pojmiemy wszystko. A wizję wirtualnego tworzenie siebie z nanocząsteczek w dowolnym miejscu uważam za niezwykle kuszącą. Aż chciałoby się jakoś dożyć to tego XXIX wieku…

  • S. Lem “Opowieści o pilocie Pirxie

Przyznaję się bez bicia – mój pierwszy kontakt z Lemem. Wcześniej po prostu nie mogłem strawić tego, co ten człowiek pisał. Tym razem poszło łatwiej. Ale – i to będzie wtręt mocno osobisty – zawiodłem się. Spodziewałem się nieco bardziej zakręconych historyjek, a tu – zwykłe, reporterskie wręcz opowiadania o tym, jak to będziemy latać na odległe planety (z wykorzystaniem taśmowych systemów zapisu pamięci i temu podobnych eksponatów), plus od czasu do czasu wątek moralizatorski, do rozważenia po lekturze.. Z ręką na sercu – wolę Dicka z jego niejasnymi, pokrętnymi opowiadaniami i zaskakującymi zakończeniami. Z drugiej strony – Dick  był paranoikiem, uważającym Lema za grupkę pisarzy na usługach komunistycznego wywiadu, więc u niego niezwykłość to chleb powszedni. Lem to twardy realista, u niego nie ma miejsca na jakiekolwiek niedopowiedzenia. Gdyby Lem pisał “Z archiwum X”, byłoby to skrzyżowanie “Miasteczka Twin Peaks” z “House” – niby jest jakaś tajemnica, ale na końcu zawsze okazuje się, że to był toczeń. Niemiej szacunek dla Lema za przewidzenie w 2000 r., że Lepper zostanie premierem. Przeczytać “Opowieści…” warto, choćby dla znajomości klasyki.

  • J. Heller “Paragraf 22

Wydaje się, że każdy zna treść paragrafu 22 – osoba chora psychicznie ma prawo do zwolnienia z udziału w działaniach wojennych, niemniej każdy, kto wystąpi z taką prośbą, prawidłowo rozpoznaje zagrożenie wynikające z toczenia walk, a tym samym nie można mówić o zaburzeniach psychicznych, więc zwolnienie nie przysługuje. Jednak paragraf 22 to wyjaśnienie na każde świństwo, każde szaleństwo świata ogarniętego wojną. To kruczek, dzięki któremu dowolna podłość ujdzie nam płazem, bo popełniliśmy ją w majestacie prawa – dla jakiegoś wyższego celu, słusznego bądź nie. O ile większość książek o II WŚ (i nie tylko o niej), jak też i filmów takich jak “Szeregowiec Ryan” czy “Helikopter w ogniu” pokazuje, że wojna to zło, śmierć i cierpienie, o tyle pozycje takie jak “Paragraf 22” czy “Czas apokalipsy” mówią wprost – wojna to szaleństwo. Koniec, kropka. Nie doszukujmy się w tym sensu, nie starajmy się sobie tego wytłumaczyć. Wojna to szaleństwo. Pozycja obowiązkowa, nawet jeśli nigdy nie zaszpanujemy przeczytaniem Hellera w żadnym towarzystwie.

  • D. Logan “Tribal leadership

Darmowy audiobook ściągnięty ze strony sklepu z obuwiem. Brzmi ciekawie? I jest ciekawe. "”Plemienne przywództwo” nie jest żadnym nowym spojrzeniem, żadnym genialnym odkryciem w dziedzinie zarządzania. To raczej dostrzeżenie tego, co w wielu firmach działa od dawna – i pozwala im odnosić sukcesy. To pokazanie, że przeszczepienie sposobów budowania relacji na podstawowym, ludzkim poziomie, z pewnością zaowocuje w biznesie. Tworzenie związków międzyludzkich poczynając od najprostszej formy, jaką jest trójkąt, aby docelowo oprzeć się na utworzonej w ten sposób sieci, jest tak proste, że aż chce się zakrzyknąć “czemu ja na to nie wpadłem” – na szczęście są ludzie, którzy patrzą z boku, dostrzegają i potem piszą książki. A ponieważ “Tribal leadership” to typowy amerykański poradnik, można spodziewać się powtarzania kilku tez z coraz to nowymi przykładami. Na szczęście – co też jest charakterystyczne dla amerykańskich książek gatunku “how to” – owe przykłady są niezwykle inspirujące i energetyczne. Do przeczytania z rana, przed pracą.

  • N. Machiavelli “Książe

Za tą książką i jej autorem ciągnie się pogląd, że cel uświęca środki. Tym samym “Książę” jest automatycznie kojarzony ze złem, podstępem i świństwem – czyli współczesną polityką. Moim zdaniem – niesłusznie. Machiavelli był patriotą, pragnącym dla Włoch jak najlepiej – więc celem, uświęcającym wszelkie środki, były wielkie Włochy. Hasło “Honor i Ojczyzna” przebudowano na “Ojczyzna, potem długo, długo nic – i dopiero Honor”. Książka, jako zbiór dobrych rad do rządzenia księstwem, jest oczywiście sprzedawana jako podręcznik dla biznesu, ale w sumie niektóre z porad można spokojnie (z czystym sumieniem) wykorzystać w kierowaniu firmą. Choć rządzenie wg Machiavellego opiera się głównie na utrzymywaniu przeciwników w stanie niepewności, skłócenia czy zależności, wszystko to jest czynione dla dobra poddanych. To oni, jako faktyczne księstwo, są podstawą władzy – i to o nich należy wpierw pamiętać. Jeśli spojrzymy na “Księcia” w taki sposób, zobaczymy, że Machiavelli od współczesnej polityki jest równie daleko, jak programy TVP od jakiejkolwiek misji. Na takich polityków, a właściwie mężów stanu, przyjdzie nam chyba jeszcze poczekać. Do przeczytania i wyrobienia sobie własnego zdania.

  • M. Ciszewski “www.1939.com.pl

Kolejny darmowy audiobook – otrzymany w promocji Orange. Tej książki słuchałem absolutnie wszędzie – żałowałem wręcz, że mój leciwy odtwarzacz nie jest wodoodporny, bo wtedy mógłbym jej słuchać pod prysznicem. Tak wciągającej opowieści już dawno nie spotkałem. Historia batalionu, który zamiast do Afganistanu w 2009 roku, trafia na pole walki w 1939 roku to tylko na początku czysta fantastyka – potem jest już tylko, wybaczcie kolokwializm, kopanie hitlerowców w cztery litery. I powiewająca w tle biało – czerwona. Gdyby do szkół weszło wychowanie patriotyczne, powieść Ciszewskiego powinna być lekturą obowiązkową, podręcznikiem. Takiej dawki porządnego, jednak niezbyt nachalnego patriotyzmu nie spotyka się codziennie. Po akcjach komandosów GROM w nazistowskim sztabie mimowolnie się uśmiechałem. Autor jest bardzo sprawnym rzemieślnikiem, który łączy z zegarmistrzowską precyzją wszystkie elementy kinowego hitu – jest walka, jest zdrada, jest miłość, jest wzruszenie, jest humor – jest wreszcie niesamowita ilość dobrej rozrywki. Nie chciałem wyjmować słuchawek z uszu i zaręczam, że będziecie mieć tak samo. A ponieważ są już kolejne książki z tego cyklu - “www.1944.waw.pl” oraz “Major”, to mam nadzieję, że na nich się nie zawiodę, gdy je wreszcie przeczytam.

I tak się kończy podsumowanie pierwszego kwartału. Już na początku kwietnia skończyłem czytać jeszcze jedną świetną książkę, ale o tym – za trzy miesiące.

PS: a jako ilustracja, ponieważ nie miałem żadnego fajnego zdjęcia książki:) – taka świąteczna, wiosenna dekoracja, wykonana przez moja Narzeczoną. Ot, dla przedłużenia świątecznego klimatu…

28 komentarzy do przeczytania:

oh, wait! pisze...

hm, nie było umowy, że robimy podsumowanie z mini-recenzją ;-)

a gdzie jakieś takie excelowskie kopiuj wklej z liczbą stron?

(to ja recenzje uzupełnię na dniach)

Texter pisze...

Liczba stron będzie w grudniu. I nie było żadnej umowy, potęga naszych blogów leży w ich różnorodności - Ty robisz podsumowanie co miesiąc, ja co kwartał, Ty tylko książki, ja do tego opisy, Ty jesteś dziewczynką...rozumiesz?:)

Niemniej, jeśli dodasz recenzje, zainspirowana moim blogiem, będzie mi szalenie miło, będę chodził dumny jak paw i zadzierał nosa nad chmury. Tylko pamiętaj o wspomnieniu, że Cię zainspirowałem:)

oh, wait! pisze...

oczywiście, że napisze przy recenzjach, że to wszystko przez cichego.

naprawdę dziewczynki AŻ tak się różnią? ;-)

Texter pisze...

Moja droga, dziewczynki szalenie różnią się między sobą, a od chłopców to tak, jakbyśmy byli z jakichś dwóch różnych planet, bo ja wiem - Jowisza i Neptuna, albo Wenus i Marsa...

Miło mi z powodu uznania mojej roli jako blogera inspirującego. A jakiś komentarz do tego, co przeczytałem będzie, czy jak zwykle zejdziemy na niezwykle przyjemne tematy poboczne?:)

Beata pisze...

co najmniej dwie ksiązki Cichego były o seksie dlatego Cichy wie, czym sie róznia dziewczynki...między sobą:)

slawkas pisze...

Obiecajcie mi, że na drugi rok zrobicie jakąś modę dla prostych ludzi. Jakieś "100 pompek", czy cóś. Tylko żeby nie pisać wrażeń po każdej...

oh, wait! pisze...

100 basenów?
100 przebiegniętych km?
ja pompek się nigdy nie naumiałam...

Texter pisze...

@Beata: seksu to tam było nieco więcej:) Ale o różnicach między dziewczynkami (i innych różnicach) to wiem już od jakiegoś czasu, to nie jest odkrycie ostatnich miesięcy...

Texter pisze...

@Slawkas: a proszę Cię bardzo, nie widzę przeszkód. Ale po co czekać - masz już teraz.
Sto pompek po angielsku, albo sto pompek po polsku. Do tego dorzucam dwieście przysiadów i dwieście brzuszków (plus bonus - mięśnie brzucha). Możesz zaczynać, wrażenia możesz opisywać tak, jak ja - co kwartał. A jak zrobisz wszystkie, to nagraj i wrzuć na YT.

Texter pisze...

@Veronica: dla stu pompek polecam linki, które podrzuciłem powyżej. 100 km może nie (bo i po co), ale maraton przebiec? Czemu nie...

@All: to jak, doczekam się komentarzy w temacie książek? Niekoniecznie tych przeczytanych - może coś poradzicie?:)

oh, wait! pisze...

@cichy sądzisz, że mam jeszcze szansę nauczyć się pompek po angielsku?

w moim wieku??

Texter pisze...

Veronica, o Twoim wieku kiedyś sobie rozmawialiśmy - tak, masz szansę. A jak angielski się nie podoba, to ucz się po polsku. Na koniec i tak machniesz stówkę od niechcenia:)

oh, wait! pisze...

ale ja się właśnie zalogowałam na dailymile....
hm no dopsz, niech będzie że cichy jest wpływowym bloggerem i przyjrzę się też pompkom...

Texter pisze...

Dailymile, powiadasz...? A możesz za jakiś czas skrobnąć u siebie reckę tego serwisu, choć kilka słów? Bo ja dość nieufnie patrzę na tego typu narzędzia do trackingu czegokolwiek - sam wypróbowałem kilka serwisów do finansów domowych, ale najlepszy okazał się stary, dobry Excel. Podobnie jak w kilku innych kwestiach:)

Anonimowy pisze...

Hmm to ja się martwiłam, że mi jakoś kiepsko idzie akcja 52książki, ale jak na razie mam 17 książek, z czego niektóre bardzo krótkie-lektury:) Życzę powodzenia w dalszej akcji i mam nadzieję, że w grudniu dasz znać ile stron. Ja w ramach "papugowania" chyba zrobię podobnie:) Pozytywnego papugowania. Pozdrawiam!

oh, wait! pisze...

@cichy: to ja się odniosę do paragrafu 22,

ja przebrnęłam przez paragraf za 4 podejściem: wcześniej jakoś tak odpadałam w połowie książki.
no ale nie wspomniałeś zupełnie o yossarinie, o kapelanie, ani o majorze majorze.
kwestia uprawiania bądź nie lucerny: też zachwyca ;-)
a najbardziej u hellera w paragafie podoba mi się koncepcja czasu.

polecam także hellera "bóg wie"

argh pisze...

Jak czytam o Dukaju, o wskrzeszeńcach i o Lemie pod spodem, to sugeruję przeczytanie "Powrotu z Gwiazd" Lema. Tematyka dokładnie Dukajowa z tego wpisu; książka, która - jak sem Lem mówił - mu nie wyszła. A jest prawdopodobnie jego najlepszą książką...

Texter pisze...

@Navrant: no mi się jakoś krótkie lektury nie trafiły, więc jest tyle, ile jest. Ale - o czym należy pamiętać - nie o statystyki tu chodzi, a o czytelnictwo.

Liczbę stron notuję na bieżąco, więc w grudniu zrobimy eleganckie podsumowanie. Mógłbym robić je także co kwartał, ale skupmy się na tych miniaturowych recenzjach:)

oh, wait! pisze...

@cichy jak zostawiasz podsumowanie stron na koniec roku, to nie dajesz mi żadnej szansy ;-)
do ostatniej chwili nie będzie wiadomo kto prowadzi :D

Texter pisze...

@Veronica: do wielu rzeczy się nie odniosłem:) Ale "Paragraf 22" to nie jest książka, którą można objąć jednym akapitem. Dla mnie najistotniejsze było przesłanie o szaleństwie wojny.

A o "Bóg wie" kiedyś słyszałem, muszę dostać w ręce, to przeczytam z pewnością:)

Texter pisze...

@bm: hmmm, poszukam, popatrzę. Jednak to, co mnie urzeka u Dukaja (a zarazem wkurza przy każdej kolejnej książce) to styl.Tematyka może być dowolna:) Obawiam się, że opowieść tego typu, napisana przez Lema, może nie mieć tego uroku, ale to tylko moje uprzedzenie. Znajdę, przeczytam, będę wiedział.

Texter pisze...

@Navrant @bm - zapomniałbym: witam serdecznie w moich skromnych progach, zachęcam do częstszego czytania, komentowania i uczestniczenia w życiu tego bloga:)

@Vero: własnie tego się obawiałem - wyścigu:) A pewnie, że poczekam do końca, a potem zaatakuję nagle!
Choć, patrząc po liczbie książek, możesz spać spokojnie. Zresztą możesz sama oszacować liczbę moich stron, katalog BN jest dostępny dla każdego:)

oh, wait! pisze...

@cichy żartuję z tym wyścigiem.
panuję nad żywiołami moich ambicji.
zen, po prostu ZEN.

a ścigać to się będziemy w pompkach :D

Książki Moja Miłość pisze...

Bardzo ładne sumowanie :)

Texter pisze...

@Veronica: deal! Po okresie Wielkiego Postu i poszukiwaniu swojego minimalistycznego zen:) spisałem bardzo spóźnione postanowienia noworoczne:) I powiem Ci, że coś o pompkach też tam jest...więc ja już na ten wyścig zaczynam trening:)

Texter pisze...

@Książki Moja Miłość: dziękuję, dziękuję, może postaram się o książkach pisać nieco częściej, zobaczymy. Ale 52 książki będą tu gościły regularnie, co kwartał:)

oh, wait! pisze...

ja też bym chciała mieć czas żeby pisać więcej o książkach, muzyce, sztuce, językach, nowinkach technicznych, religii i całej reszcie :-)

naprawdę chciałabym :-)

Texter pisze...

Też chciałem - więc zacząłem go szukać. I chyba wiem, jak go znaleźć...

 
www.speedbloggertemplate.co.cc. Powered by Blogger.com