Każdy z nas – prędzej czy później – staje przed problemem: co robić, gdy jest dużo do zrobienia? W jaki sposób można ogarnąć ogrom zadań, jakie na nas czekają?
Na szczęście – systemy takie jak GTD (który staram się wprowadzić w swoim życiu), jak również masa narzędzi (komputerowych i nie, sieciowych i offline’owych) zawsze są gotowe, aby ogarnąć nasze zadania i pomóc nam je zrealizować. Wszystkie te super bajery mają tylko jedną wadę – starają się być kompletne, a przez to są skomplikowane. Oczywiście, można się w nich połapać, ale czasem potrzebujemy prostej kartki papieru, na której wynotujemy sobie listę spraw “to do” i będziemy po kolei odkreślać to, co za nami. A ponieważ żyjemy w XXI wieku, to i kartka nie musi być z papieru.
Polecam Wam stronę nowdothis.com – znajduje się tam niesamowicie prosty system, którego wszystkie funkcje można sprowadzić do dwóch punktów:
- wypisz swoje zadania,
- odkreśl zadania zrealizowane.
Proste? Jak konstrukcja cepa. Nie można napisać nic więcej. Zadania są wyświetlane na ekranie w takiej kolejności, w jakiej je wpisaliśmy – gdy klikniemy przycisk z napisem “Zrobione”, przechodzimy do następnego. Od jakiegoś czasu można tworzyć w ramach NowDoThis także listy. Aby to uczynić, jeden z elementów listy (który będzie nazwą listy) poprzedzamy znakiem “@” – a pod nim już poszczególne zadania. W praktyce lista może wyglądać tak:
Potem klikamy na “zapisz” i…zaczynamy pracę.
Proste? Niesamowicie. Przydatne? A czemu nie?:)
A dodatkowo polecam Wam tę stronę, bo kiedyś ją przetłumaczyłem z angielskiego na polski. Co zresztą możecie zobaczyć, jeśli klikniecie na link “Pomoc” pod listą. Więc to taki mały lans…:)
4 komentarzy do przeczytania:
Takie podstawowe sposoby organizowania swoich spraw powinny być w programie nauczania szkół. Upowszechnienie takiego nawyku pewnie odegrałoby jakąś rolę w organizacji społeczeństwa, przez zapewnienie większej niezawodności działania. Indywidualnie tym bardziej jest o co powalczyć. Zauważyłem np. po sobie, że już samo spisanie spraw do załatwiania powoduje wzrost pewności, że wszystko jest do ogarnięcia oraz samoistne narzucenie jakiegoś podstawowego planu działania. Tylko jedna uwaga i wskazówka - dać sobie spokój z tą elektryką. Papier i ołówek są najlepsze :)
O, to już też wiem - zrobiłem sobie taki fajny notatnik do GTD, z którego korzystam, a na elektrykę nie mam odpowiednich narzędzi. Do tego po raz trzeci w życiu będę próbował nauczyć się korzystania z papierowego kalendarza (bo póki co - Google prawie rządzi).
Masz rację - nauka efektywności w szkole sporo by dała. Mogłoby się okazać, że nie ma dzieci hiperaktywnych itp, nie ma nieodrobionych lekcji - a w późniejszym czasie może wzrosłaby produktywność całego społeczeństwa. Ale w polskich szkołach powinni uczyć wielu rzeczy...
...musze to sprawdzic !...dam znac jak poszlo :)
@zuzamoll: sprawdź. A poza tym - witam na moim blogu i zapraszam ponownie:)
Prześlij komentarz