W dniach 11 - 12 grudnia 2010 miałem okazję uczestniczyć w pierwszym w Polsce forum blogerów. Moje rodzinne miasto w staraniach o miano Europejskiej Stolicy Kultury posunęło się do zafundowania spędu tych strasznych, podziemnych stworów, piszących blogi.
W założeniu organizatorów motywem przewodnim forum miała być (jak sądzę po prelekcjach pierwszego dnia) wolność. Niestety, już podczas pierwszego panelu okazało się, co niektórych boli i co jest dla nich ograniczeniem wolności. Temat zarabiania na blogach wypłynął nagle i zdominował dyskusję. Widać, że niektórzy nie mogą przeżyć, że inni zarabiają - a oni nie. W takiej sytuacji najprościej zakrzyknąc "ty, co zarabiasz, nie jesteś blogerem, nie jesteś wolny, idź sobie" - ale to tak nie działa. Możemy tworzyć ramy prawne definicji blogera, możemy starać się okreslić co blogerowi wolno, a co nie - ale co wtedy zrobić z tymi, którzy nie będą mieścili się w ramach? Nazwiemy ich banitami? Dotknie ich ostracyzm środowiska? A może trzeba będzie dla nich stworzyć osobną kategorię - pseudoblogerów?
Jednak tak naprawdę ta dyskusja pokazała, że w sumie chyba nie jest tak źle, skoro wolność wyznacza u nas stan portfela (dla niektórych, jak widać). Władza nie cenzuruje naszych blogów, za pisanie w sieci nie trafia się do więzienia. Można spokojnie pisać. Może dlatego nie do końca polscy blogerzy potrafili odnieść się do punktu widzenia zagranicznych gości?
Z pierwszego dnia pamiętam jeszcze imprezę integracyjną w hotelu, z drinkami sponsorowanymi przez Hotmail i Internet Explorera (odpowiednio żółto-pomarańczowy i niebieski). Fajnie było, nie powiem - choć po raz kolejny przekonałem się, ze słowa "z zawodu jestem analitykiem finansowym" skutecznie zabijają wszelką dyskusję. No cóż, taka karma.
Dzień drugi to Brian Solis i rozważania o różnicach pomiędzy blogosferą i statussferą. Plus sporo ciekawych informacji i inspiracji na temat tzw. "wpływowości". Temat zarabiania na blogach został tym razem skutecznie zduszony w zarodku. A potem uczestniczyłem w dwóch panelach - pierwszy, z pogranicza kultury i społeczeństwa, traktował o mediach (tych tradycyjnych) i blogach. Ciekawy był punkt widzenia niektórych - np. gdy Igor Janke zastanawiał się, kto będzie ludziom świat objaśniał, gdy blogerzy zajmą miejsca dziennikarzy. Pozwolę sobie nie komentować tych słów, niech wybrzmiewają w Waszych głowach samotnie…Drugi panel to tzw. blogi lifestylowe. Gotowanie, szafiarki (to ponoć cała subkultura już jest, serio?) i temu podobne. Nie dowiedziałem się, jak pisać o swojej pasji (nie, żebym jakąś miał, ale teoretycznie chciałem wiedzieć) w taki sposób, aby zainteresować nią tych, którzy o niej może nie wiedzą. Ale wiem, że warto obracać się w kręgu osób o podobnych zainteresowaniach. Plus ciekawe spostrzeżenie nt. kobiet piszących blogi - serio przejmujecie się np. negatywnymi komentarzami?
Ostatni panel, o współpracy firm, PR i blogerów z czystym sercem opuściłem. Bałem się, że dyskusja znowu podryfuje w stronę sprzedawania się reklamodawcom.
Czy całe to forum było warte brnięcia przez śnieg na terenie stoczni (gdzie mieści się Instytut Sztuki Wyspa, gospodarz imprezy)? Zdecydowanie tak! Wprawdzie można zaobserwować u niektórych blogerów grzech "kółka wzajemnej adoracji", a inni nie potrafią przeboleć braku przychodów, ale widać, że towarzystwo ma potencjał. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie przyczepił się do kilku spraw. Po pierwsze - cieszy ilość gadżetów, jaką otrzymywali uczestnicy, ale było ich tyle, że trudno było ogarnąć to dwiema łapkami. A i torba, w której były wszystkie (poza podstawką na laptopa) pamiątki (książki, filcowe etui na wizytówkę do walizki czy maskotka lwa) była jakaś taka…metroseksualna, mówiąc oględnie. Gdy przed bramą stoczni spotkałem się z Żoną, zabrała mi ją, bo - wedle jej słów - jej facet nie będzie chodził po mieście z czymś takim. Ale na zakupy się chyba nada. Druga kwestia - o któej rozmawiałem z jedną z organizatorek - to niewielkie przebicie się poza środowisko. Brakowało mi rozporopagowania imprezy wśród ludu niecyfrowego. Warto pomyśleć o tym w przyszłości. Nie tylko pomoże to blogom stać się mainstreamem, ale też pozwoli uniknąc choćby takich żenujących tytułów ze strony patrona medialnego…No i ostatnie roczarowanie - myślałem, że Kominek jest wyższy.
Chciałbym jednocześnie podziękować wszystkim - organizatorom, prelegentom i uczestnikom - za świetne dwa dni. Szczególne podziękowania wędrują do Tomka, za przechowanie mojej podkładki (głupio bym z nią wyglądał w teatrze) i do Pawła za otwarcie mi oczu na perfidny spisek (do dziś nie mogę się otrząsnąć).
No i mam nadzieję, że widzimy się wszyscy za rok w Gdańsku?
22 komentarzy do przeczytania:
przyznam się, że po blogforum jeszcze większy mam niesmak do kominka.
mogę wnieść niemerytoryczny postulat?
poka torbę i lwa!
a co do drinków - kolorowych- jak widać: tak się bawi, tak się bawi 3miasto ;-p
A czemu masz niesmak do Kominka? Bo niższy ode mnie? Mówił całkiem do rzeczy...
Torbę może pokażę, lwa nie wiem, czy pokażę. A drinki dobre były. Podobnie jak niebieskie ciasteczka IE:)
Kominek rozczrowaniem mnie nie zawiódł...
strach pomysleć, co powiedziałaby o mnie Veronica, gdybysmy razem sobie w cztery oczka pogadały?:)
bo mam wrażenie, że kominek namiętnie się kreuje oetkerem.
i jak tylko jest mowa o biednych uciskanych blogerach- kominek wyciąga case z budyniem,
albo jak jest mowa o tym, jak,i kominek to jest niezależny, albo popularnuy- on opowiada o budyniu.
taki to dla mnie miszcz jednego wpisu.
oraz wg mnie kominek ma niesamowite parcie na szkło, zbytt megalomańskie jak na mój gust.
poza tym: blogi mi się mimo wszystko kojarzą z czymś trochę off-trendy.
nawet jak są jakieś wpisy reklamowe- to i tak mam nadzieję, że to nie jest rodzaj jakiejś mega nachalnej reklamy.
poka, poka torbę.
jako minimalistce pozostaje mi oglądanie fajnych zreczy na obrazkach ;-)
Vero, wiesz, że Cię lubię i tak dalej, ale...mówisz bzdury:) Przez cały BFG Kominek nie powiedział nic o budyniu:) Jeśli już to ludzie jemu wyciągali - ale frytki z Burger Kinga. I nie lansuje się, nie ma parcia - zwykły,skromny, młody człowiek;) A że inni dostają palpitacji na sam jego widok - cóż, bywa:)
PS: minimalizm jest przereklamowany:)
@Beata: to się umówicie na kawę, pogadajcie - i zdaj relację:)
A jeszcze w temacie palpitacji na widok Kominka, anegdotka z brodą: kiedyś (dwa lata temu? rok?) na jeden z gdańskich Poolcampów przybył Fanatyk. Po grze siedzimy sobie na jakimś piwie / jedzeniu, ktoś nagle zwraca się do Fanatyka per "Paweł", na to reakcja z drugiej strony stołu: "To Fanatyk ma imię!?";) Podobnie było na BFG z Kominkiem - fakt, że można go dotknąć (i potem nie myć ręki przez pół roku) to było dla niektórych zbyt wiele:)
trudno, kominek mi zostanie od oetkera.
vide: poniedzałkowa wyborcza praca...
nie ma obowiązku kochać wszystkich bloggerów.
a minimalizm jest super! #nieznaszsię ;-)
Co było w poniedziałkowej GW? Nie ogarnąłem...
Znam się. Minimalizm jest dobrym narzędziem, OK. Ale jako styl życia - stanowczo nie dla mnie. Jest zbyt skupiony na samym sobie:)
wcale że minimalizm nie jest skupiony na samym sobie,
od razu wiedziałam, że się nie znasz ;-)
Cichy, nie umówię się, bo Veronica mnie olała...
Widzę, że odnieśliśmy podobne wrażenia.
"myślałem, że Kominek jest wyższy"
Kilka razy to słyszałem, dziwne..I to od mężczyzn ;) Ja jakoś się nigdy nie rajcowałem Kominkiem...
Co do budynia, burgerów... Kominek w 2010 roku jest zupełnie inny. Dojrzał, wydoroślał itp.
A na Blog Forum świetnie wypadł, jako taki głos rozsądku.
ja się nadal nie rajcuję kominkiem.
nawet tym wyrośniętym i dojrzałym.
beata!
wcale cię nie olewam!
mało tego- w maju cały tydzień spędzę na kaszubach, kociewiu, więc wiesz.
@Matipl: ja od Kominka zaczynałem swoją przygodę z czytaniem blogów (od niego i Cichodajki... #wstydliwewyznania). Ale potem mi przeszło. Niemniej - dla polskiej blogosfery to jest weteran? Nestor? Ikona? I gadał bardzo do rzeczy - podobnie jak wielu innych na scenie i w przeciwieństwie do wielu poza nią:) Hasło "blogi umierają i już nawet nieco cuchną" rozbawiło mnie do łez:)
@Vero: nikt nie każe Ci się rajcować, to A. B - ja też się nie rajcuję. C - dobrze byłoby, abyś odrzuciła ciasny kokon stereotypów i uprzedzeń i dostrzegła realną zmianę (inaczej niż w przypadku jednego polityka). A potem nadal możesz obdarzać niechęcią;)
ależ dostrzegłam zmianę u kominka!
czytałam i kobietę bez zębu na przedzie, i kominka na koncercie madonny.
i nadal mnie ten człowiek nie rajcuje.
a co do umierania blogosfery- mam takie wrażenie, że się różne nisze porobiły. i towarzystwa wzajemnej adoracji...
Wg. mnie forum można zaliczyć do bardzo udanych przedsięwzięć! :)
Co do wyjścia z tym forum poza sferę blogosfery, to uważam że najpierw sama blogosfera musi wyjść poza ramy tradycyjnego myślenia i ograniczeń stawianych im/nam samym przez nas samych ;)
ps.
tego posta napisałem z pewnej super podkładki pod laptopa :)
Veronico - na Kociewiu - pfi,,, na Kaszubach:) trzymam za słowo, daj znac na maila co i jak, zabiorę Cie dziecko na lody, bo wiesz, ja stara baba jestem:)
a poza tym to wesołych świąt! Mikołaj był?
od kociewia do kaszub, to już rzut beretem ;-)
BYŁ mikołaj ;-)
grzeczna dziewczynka:)
Dobrego Nowego Roku dla wsiech!
INSERT
[url=http://watchesshop24.co.uk/]fake watches[/url]
top rated replica watch sites
best swiss replica review
best replica watches review
rolex watches price list
watchesreplica.uk.com review
http://glob24.co.uk/
Prześlij komentarz