Za oknem ani śladu śniegu, od czasu do czasu nieśmiało przebija się słońce, jest cieplej, zaczął padać deszcz. Niechybny to znak, że zaczęła się wiosna. Co może cieszyć, a i owszem, bo to i dni dłuższe, i ubrania lżejsze, i po chodnikach łatwiej się chodzi. Tzn. – będzie się łatwiej chodziło, jak spłyną wszystkie pozimowe “przebiśniegi”, pozostawione przez psy bezmyślnych właścicieli.
Lada moment – podejrzewam – wszystko dokoła się zazieleni (ciekawe, jak mój dąb na balkonie przeżył swoją pierwszą zimę), ptaki będą śpiewać (inaczej niż ponurym krakaniem – choć widok około tysiąca rozkrzyczanych gawronów przelatujących nad Sopotem jest niezapomniany), kwiatki – pachnąć, a młodzież zacznie się obściskiwać i całować po ławkach w parku.
Tak, to może też wkurzać.
Dla mnie jednak, zwierzęcia typowo miejskiego, z trudem potrafiącego rozpoznać modrzew z dużej odległości – wiosna ma jeszcze coś. Może to, co powiem, będzie odebrane jako perwersyjne, może kilka osób popuka się palcem w czoło, ale cóż poradzę na to, że w mieście z wiosną, a zwłaszcza z wiosennymi deszczami, nadciąga pewien specyficzny zapach. Zapach, który możliwy jest do uzyskania tylko wiosną, gdy temperatury nie są zbyt wysokie, nie są zbyt niskie – o, takie w sam raz.
Zapach mokrego asfaltu.
Może to nie jest tak, że jak myślę “wiosna”, to ten zapach uderza w moja podświadomość, ale wiosna i mokre chodniki jakoś łączą się w mojej głowie. Przyznajcie się – jak czujecie ten specyficzny zapach, to z całą pewnością nie ma dokoła zimy czy jesieni (czasem może być lato, ale to osobna historia).
OK, odejdźmy od moich osobistych perwersji wiosennych – bo mam jeszcze jedną refleksję. W ostatni weekend, po części zawodowo, po części hobbystycznie, dzięki darmowej wejściówce, wybrałem się na oglądanie targów nieruchomości w Gdańsku. I ze smutkiem muszę stwierdzić, że nie było interesujących ofert – gdybym miał obecnie kupować lokum, miałbym ciężki orzech do zgryzienia. Owszem, buduje się Garnizon we Wrzeszczu…
Na targach reprezentowany przez gigantyczną makietę
…ale – według informacji uzyskanych od przedstawicielki Hossy, budowa potrwa jakieś 15 lat. I nie wiadomo, czy wpierw powstanie mieszkaniówka, czy może biurowce od strony Słowackiego i Grunwaldzkiej. Niemniej – całość jawi się jako smaczny kąsek – małe miasteczko w centrum, z wysoką wieżą, nowymi biurowcami (w tym takim śmiesznie skręconym – na zdjęciu po prawej), starymi budynkami przekształconymi na biura, własnym strumieniem (ponoć miasto planuje przełożyć Strzyżę w związku z przebudową Słowackiego – już raz była przekładana przy okazji Galerii Bałtyckiej) i całą masą zieleni. Obecnie istnieje jeden biurowiec, budują się też mieszkania, w tym kilka bloków z tzw. soft-loftami (mieszkania w stylu loftów, ale bez owego surowego klimatu, budowane od nowa, z wysokimi sufitami, wielopoziomowe). Całość sprawia wrażenia nieźle rozplanowanego, przyjaznego miejsca, w którym dobrze będzie się mieszkać.
A wszędzie będą chodzić takie małe, kolorowe ludziki
Niestety – tereny po koszarach są duże, ale nie na tyle duże, aby nie mieć świadomości mieszkania przez 15 lat na placu budowy. Reszta ofert – jak już mówiłem – bez szału. Jedno osiedle w Oliwie, jedno w Jelitkowie – i nic więcej, co byłoby zbieżnego z naszymi zamierzeniami mieszkaniowymi. Z całych targów i tak najbardziej podobał mi się salonik VIP, gdzie na wielkim telewizorze wyświetlano koncert Shakiry:)
Trochę to smutne, że w tak dużej aglomeracji, jaką jest Trójmiasto, trudno znaleźć nowe inwestycje w mieście, nie będące pionowymi falowcami. Widać taki trend, ale jeśli to się utrzyma, to chyba sam będę musiał jakiś blok wybudować:)
Po więcej zdjęć – zapraszam do mojego albumu na fmix.pl, choć uprzedzam, że dominuje Garnizon…
13 komentarzy do przeczytania:
śliczna makieta.
uch, uwielbiam makiety, choć sama nie mam do nich za grosz cierpliwości.
Trzeba Hossie przyznać, że makieta Garnizonu była chyba najfajniejszą na całych targach: spora, duże zainteresowanie planami względem tak dużego terenu, do tego nie był przykryta szkłem. Aż prosiła o zdjęcia.
Bez przesady, w głównym ciągu wszystkich 3 miast coś powstaje - chociaż wydawało się że nie ma miejsca.
Co do Garnizonu to lofty przecież mają oddać IV kw 2011.
Fakt...Budują, a raczej kopią i kopią, ale do mieszkania toto atrakcyjne się nie wydaje...Zobaczymy kiedy powstanie Słowackiego.
Mokry asfalt, bez sensu. Faktycznie jesteś zboczony. Przecież oznaką wiosny jest ciurkanie! Taki wszechobecny szemrzący dźwięk wody z roztopionego śniegu spływającej wszędy. Możliwy tylko w miastach i tylko w Polsce. Tu u mnie śnieg po prostu znika, bezgłośnie, i chyba dlatego ciągle nie wiadomo, kiedy ta wiosna.
@Matipl: dobrze powiedziane - COŚ. Ja niestety jestem wybrednym klientem:)
@Slawkas: nie zboczony, a perwersyjny...jest różnica:) Mi nic nie szemrze, nie ciurka, ten śnieg też jakoś tak zniknął niepostrzeżenie. A mokry asfalt już czułem tego roku:)
ja się zgadzam z Cichym- raczej perwersyjny:)
makiety sa bardzo higieniczne, sterylne dlatego zamieszkałam na wsi:)
a asfalt w tym roku pachniał, bo deszcz był juz ciepły, majowy...
pachniał? może woniał?
Z tym majowym deszczem to bym nie przesadzał - w Gdańsku i Sopocie to był konkretny, marcowy deszczyk.
A asfalt chyba jednak pachnie:)
ok, w Poznaniu padał na ciepło w weekend:)
nie no, mnie to wiosna pachnie wiosną.
a ciurkanie kojarzy się z darciem dziobów ptaków za oknem.
no się towarzystwo w końcu pobudziło, i drze od rana :-)
takim świtem bladym zaczynają - w porywach nawet koło szóstej, jeno się tylko promyczek jaki na nieboskłonie pokaże...
@Szpiegowsky: ciurkanie to jak woda tak się sączy, a dla ptaków to chyba jest ćwierkanie...:)
Wiosna pachnie wiosną - ale czym konkretnie? To tak, jakby mówić, że pizza pachnie pizzą:)
Prześlij komentarz