środa, 10 lutego 2010

I jeszcze o zimie słów kilka…

Gdy pisałem o przeróżnych sposobach na poślizgnięcie się na (nawet) odśnieżonym chodniku, zapomniałem o dosyć ważnym elemencie, który swą śliskością zamienia każdego w gwiazdę programu “Szubidubidubi You Can Dance”.

O zebrach.

Nie licz na to, że nas nie zauważą

Nie wiem, czy to taki ogólnopolski trend, czy tylko trójmiejska specyfika, ale pasy na przejściach dla pieszych malowane są grubą warstwą farby. Farby, która zasycha w idealnie gładką powierzchnię. A powierzchnia ta – po pokryciu cienką warstwą śniegu – zamienia się w miniaturowe lodowiska. Nie wiem, czy w dzieciństwie tak mieliście, że przechodząc przez jezdnię trzeba było stawać na białych pasach (któż zrozumie dzieci?) – teraz mam tak, że pod żadnym pozorem nie stanę na białe pole śmierci. A jeśli pasy są biało – czerwone, to idę obok nich.

Jeszcze mi życie miłe.

Uważajcie pod nogi i omijajcie wszelkie znaki poziome. Bo poślizgnąć się na kawałku odśnieżonej ulicy to spory pech…

Ale żeby nie było, że tylko narzekam – oto historia pozytywna. Byłem dziś w Oliwie, w pewny rewelacyjnym punkcie serwującym siekane mięso w bułce - “U szwagra”, jakby ktoś pytał. Po co tam byłem – moja sprawa. Grunt, że był tam jeszcze jeden pan. Pan wyglądał na bezdomnego (choć potem, w rozmowie, twierdził, że jest zameldowany), był lekko brudny tu i ówdzie, nieogolony. Ale – i jest to wielkie “ale” – NIE ŚMIERDZIAŁ. A już z całą pewnością nie alkoholem. Ów pan – którego nie spytałem (gapa!) o imię, ale z którym uciąłem sobie krótką pogawędkę – zbierał na bilet do domu, do Wejherowa. Już sam fakt, że pan mówił składnie, nie bełkotał, nie rzucał “mądrościami” – pozwalał podejrzewać, że pan nie wyda sześciu złotych (takiej kwoty potrzebował) na tanie wino. Co jednak odróżniało tego pana od reszty zbieraczy?

Łopata na ramieniu. Którą to łopata odgarniał śnieg wokół jadłodajni – za drobną opłatą.

Można? Można – trzeba tylko chcieć. Gdybym miał jakieś drobne, dałbym mu na ten bilet – ale nie wątpię, że zanim dotarłem do domu, ten pan już zapracował na swój bilet. Jakże to odmienne od tabunów drobnych pijaczków, którzy stoją na ulicy i mówią, że zbierają na bułkę – ale do opieki socjalnej nie pójdą, bo cenią sobie swoją “wolność”…

Ale żeby nie kończyć tak wyniośle, a raczej podenerwować Was nieco – zima potrafi być piękna. Zwłaszcza, jeśli mamy pod ręką morze i słońce.

Dowód

Sto metrów od mojej pracy. Przebijcie to:)

Foto: http://www.flickr.com/photos/wwarby/ / CC BY 2.0

11 komentarzy do przeczytania:

oh, wait! pisze...

ciągle wynajdujesz takie gdańsko-sopockie horrory ;-)
jeszcze trochę i zacznę sławić allaha, że chwalić pana, ale nie wróciłam do gdańska.

a już (ok. 2 lat temu ) miałam walizkę wręcz spakowaną...

Texter pisze...

Ależ ja bym potrafił znaleźć dziurę w całym wszędzie! A że mieszkam w Trójmieście, to znajduję tutaj:) I jaki to horror - że ślisko? Czy że mamy przedsiębiorczego pana?;) Nie przesadzaj... Wracaj, wracaj - więcej ludzi z głową na karku to mniej absurdów.

slawkas pisze...

Świt Cię zastał 100 m od pracy?! Opuszczałeś czy udawałeś się? Nie licz na to, że wielu będzie Cię chciało przebić. Może górnicy... ;P

Texter pisze...

Oj szydzisz i szydzisz...jakoś jechałem do "fabryki" wcześniejszą kolejką, to i byłem prędzej. Ale zamiast lecieć odpalać korpokompa, zobaczyłem piękne słońce, złocące dach Grand Hotelu i Sheratona...to poszedłem. Aparat - co oczywiste - mam zawsze przy sobie. Efektem jest ten filmik i zdjęcie, które wrzuciłem dziś na Flickra:)
A przebijać macie nie mnie, ale taką lokalizację pracy. Co jak co - ale na to chyba nie mogę narzekać. W poprzedniej też miałem niezły widok...z drugiej strony: mnie cieszą różne drobiazgi:)

OK, to taki lans, że co ranek sobie Monciakiem spaceruję:)

zgaga pisze...

Kiedyś parkowaliśmy na parę minut przed dworcem w Gdańsku. Podszedł pan: - Jestem bezdomny alkoholik Tadeusz - przedstawił się grzecznie. - Popilnuję Państwu auta za dwa złote. Czy Państwo wyrażają zgodę?
Ujęci kulturą słowną, wyraziliśmy!

Texter pisze...

@zgaga: jak mi czasem jakiś pijaczek pojedzie krasomówstwem albo powalającą szczerością, to też się przełamię, niemniej to całe "pilnowanie" to taki chamskie naciąganie, że aż zęby bolą. No i nadal jest to zwykłe wyciąganie łapy. Ten pan miał charakter - i dlatego pracował. I to jest pozytywne:)

Beata pisze...

Cichy! pracujesz w Grand Hotelu czy w tunelu:)

Beata pisze...

Zgago, też dałabym dwa złote:)

Texter pisze...

@Beata: nie zgadłaś, choć z tym tunelem to byłaś najbliżej:)

Beata pisze...

Już wiem! w kościele!

Texter pisze...

Nie w takim sensie "najbliżej"...:)

 
www.speedbloggertemplate.co.cc. Powered by Blogger.com