poniedziałek, 6 lipca 2009

Po żaglowcach...

Wczoraj oglądałem paradę wielkich żaglowców na wodach Zatoki Gdańskiej - niesamowite widowisko. To trzeba zobaczyć, tego nie da się opisać (a ponieważ nie mam jakiegoś niesamowitego zoomu w aparacie, to i z pokazaniem jest problem). Cały przemarsz przed zachwyconymi plażowiczami trwał kilka godzin, ale warto było stać i podziwiać - pomimo wiatru i słońca chowającego się za chmurami. Zazdrościć można tylko tym, którzy mieli do dyspozycji motorówki bądź śmigłowce - oni to musieli mieć widok!
A w piątek byliśmy w Gdyni, obejrzeć statki z bliska i zobaczyć pokaz typu "światło i dźwięk". Wielkie brawa dla Gdyni za zorganizowanie takiej imprezy, wszystko było imponujące, ale... No właśnie, zawsze musi być jakieś ale. Kilka rys pojawiło się na tym pięknym obrazku:
  • Gdy tylko wysiedliśmy w Gdyni z SKM, stwierdziliśmy, że mamy ochotę na shake'a. I to takiego zwykłego, z McDonald's. Ludzie z Gdyni już wiedzą, w czym problem...w centrum Gdyni nie ma ani jednego McD! Nie jadam tam często, ale gdy raz miałem ochotę na coś, to byłem w niezłym szoku, że tej akurat restauracji nie ma w Gdyni. Wydawało mi się, że McDonald's to podstawowy składnik zbilansowanej diety zwierzęcia miejskiego - jak w tej Gdyni sobie bez niego radzą?
  • Prowadząca pokaz - wprawdzie odezwała się tylko na początku i końcu, ale zachowywała się jak uczennica na szkolnej akademii, a nie konferansjer przed kilkutysięczną widownią. No i na dodatek - po zakończeniu całej imprezy czekaliśmy, czekaliśmy...wreszcie stwierdziliśmy, że to już chyba koniec i odwróciliśmy się plecami do sceny. Gdy już byliśmy blisko wyjścia (a staliśmy pod samą sceną), pani się ożywiła i zaczęła informować, że to już koniec, że dziękujemy - rychło w czas.
  • Sam pokaz fajerwerków...kto jest na tyle inteligentny, aby odpalać je niezbyt wysoko za sceną? Jak już wspomniałem, staliśmy tuż przed sceną, więc widzieliśmy tylko końcówki pióropuszy... A wystarczyłoby inaczej ustawić scenę albo odpalać je nad Akwarium. No cóż - nie wiem, w jakiej odległości trzeba było być od sceny, aby coś widzieć - ale w takim razie po co prowadząca zapraszała pod scenę?
  • Powrót - nowoczesne tablice na przystanku SKM w Gdyni mogą pokazywać trzy następne kolejki...ale pokazywały tylko jedną. W związku z czym nieświadomy czestotliwości kursowania tłum uparł się, że wciśnie się do jednej kolejki. Po doświadczeniach z powrotu z koncertu Kylie - byłem bardzo zawiedziony.
Żeby jednak nie być zupełnym malkontentem powiem, że przedstawienie było znakomite. Jeden z występujących uległ wprawdzie kontuzji (chłopak z nunchaku - ktoś wie, co z nim?), ale pokaz artystów momentami zapierał dech w piersiach. Co tu dużo mówić - oto próbka. I to jeszcze ta z początku, zanim tancerze się rozkręcili...

Ale to w następnym poście.

0 komentarzy do przeczytania:

 
www.speedbloggertemplate.co.cc. Powered by Blogger.com