Idąc dziś tunelem pod dworcem w Gdańsku oberwałem w głowę skrzydłem lecącego gołębia. Lekko, to fakt - ale coś takiego nigdy nie miało miejsca! Do tej pory nasze gołąbki mogły uchodzić za wzór nawigacji w tłumie - potrafiły przelecieć pomiędzy ludźmi, nie potrącając nikogo. Inaczej niż warszawskie, dla których wpaść na człowieka to normalka - gdańskie zawsze wymijały ludzkie przeszkody. Tak w każdym razie uważałem.
Aż do dzisiaj. Może to przez ten wiatr?
Przyjrzyjcie się naszym gołębiom, może zobaczycie inne niepokojące objawy?
Utworzone w programie przeglądarka Flock
0 komentarzy do przeczytania:
Prześlij komentarz