piątek, 29 stycznia 2010

Trudne słowo - odśnieżanie

Globalne ocieplenie – albo, jak twierdzą niektórzy, bardzo słaba aktywność słońca – sprawiły, że tegoroczna zima w Polsce jest, jaka jest. Pada śnieg, są mrozy, a na koniec – pada jeszcze więcej śniegu. Wspominałem już o tym, jak z humorem na atak zimy reagują media (jedne faktycznie z humorem, drugie z humorem z torebki), pisałem też o tym, ze taka pogoda w połączeniu z “inteligentnymi” chodnikami może skutkować wielkim “bum”.

Dziś porozmawiamy o kolejnym aspekcie strasznej zimy. O tym, co każdy zrobić powinien – i faktycznie robi. Ale czasem…

Ale nie uprzedzajmy faktów (© Bogusław Wołoszański).

Oto zdjęcie samochodów zaparkowanych tuż przed wejściem do mojej klatki w bloku. Czy potraficie wskazać elementy, które nie pasują do całości?

Podpowiem – trzy elementy.

Te trzy zaśnieżone samochody. Dziwnie wyglądają, prawda? Powiecie, że się czepiam – nie ma przecież obowiązku biegnięcia do samochodu po każdej śnieżycy, aby zgarnąć śnieg z dachu. Może właściciele po prostu tego dnia nigdzie nie wyjeżdżali? Ani wczoraj. Ani przedwczoraj…

W momencie, gdy robiłem to zdjęcie – śnieg nie padał od kilku dni. Coś około tygodnia. To oznacza, że te samochody tam stały bezczynnie przez tydzień. Pod samym wejściem do klatki. Właściciele zaparkowali je prawie pod drzwiami – pewnie po to, aby mieć blisko. Po czym nie korzystali z samochodów.

Na powyższym zdjęciu wyraźnie to widać – zobaczcie, że nie jest odśnieżone nawet wokół tych aut. Pomijam fakt, że pewnie utrudnia to przechodzenie między samochodami – ale jak to się ma do jakichś zasad współżycia? Te miejsca parkingowe nie są przypisane do mieszkań, są ogólnodostępne. Jeśli ktoś wie, że prawdopodobnie nie będzie nigdzie jeździć przez dłuższy czas – może zaparkować nieco dalej. Czy może to tylko moje złudzenie?

Ale parking pod moim blokiem to osobna historia. Wróćmy do odśnieżania.

Taką fotkę zrobiłem w Sopocie, na skrzyżowaniu ulic 3 Maja i Tadeusza Kościuszki. Czy widzicie coś nietypowego?

Przypatrzcie się słupkowi. Widać na nim taki przycisk do – hmmm, jak to ująć? Do przywoływania zielonego światła:) Standard na wielu przejściach. Co jest więc takiego niezwykłego w tym przycisku? A to, że jest trudno dostępny.

Tuż pod nim służby odśnieżające chodnik usypały piękną zaspę. Która to zaspa sprawiła, że nawet ja – a nie należę do osób niskich – musiałem się zdrowo przechylić, aby magiczny guzik wcisnąć.

Rozumiem, że przy odśnieżaniu całe to białe zło trzeba gdzieś zgarnąć. Rozumiem, że odśnieżając chodnik zgarnia się śnieg z możliwie najwęższego paska pośrodku (czasem o szerokości jednej stopy – tu chyba dla tych, co lubią sobie skakać na jednej nodze…) i usypuje po bokach z niego pryzmy. Ale czy to jest takie trudne, aby w tym wypadku machnąć szuflą nieco mocniej i usypać zaspę ZA słupkiem? Co mają robić np. osoby niepełnosprawne? Ot, kolejny przykład braku rozwagi przy zwykłych, codziennych czynnościach. A wystarczy drobna zmiana, “by żyło się lepiej”.

Tym wpisem kończę mały cykl obserwacji zimowej głupoty. Chyba, że jeszcze coś zobaczę – bądźcie czujni.

środa, 27 stycznia 2010

Bruk – Twój wróg!

Dziś w Trójmieście znowu pada śnieg. A do tego ma być cieplej. Pewnie przez jakiś czas będziemy mogli się zachwycać światem pod bielutką kołdrą, a potem, gdy wszystko się nieco stopi, będziemy kląć na wszechobecne błoto. Nawet odgarnięcie z chodników zalegającej warstwy śniegu wiele nie da, bowiem każda płyta będzie pokryta cieniutką warstwą śniegu.

Dopóki śnieg nie zmieni się w lód, jest dobrze. Prawda?

Otóż nie do końca. Jeśli ma się śliskie podeszwy (ale nie jest to warunkiem koniecznym) wystarczy nieco gorsza przyczepność do podłoża. A co może nam zapewnić taką słabą przyczepność?

Bruk. Ot, choćby taki, jak przy wyjściu z tunelu na dworcu we Wrzeszczu.

 

Zapewniam Was, że wchodzenie pod górę po takim śliskim, ośnieżonym (ale przecież OD-śnieżonym) bruku nie należy do przyjemnych sportów. Polecam też wyjście z tunelu na dworcu w Oliwie, od strony pętli autobusowej. Albo dowolny odcinek wybrukowanego chodnika, który ma nieco większe nachylenie. Buty się pięknie ślizgają, człowiek zalicza przyspieszony kurs balansowania własnym ciałem – rozrywka dla całej rodziny.

Historia śliskiego bruku to jeszcze nic. Bruk to przecież relikt historii – może wtedy nie było takich zim, może ludzie mieli jakieś kolce w podeszwach, a może nikt nie myślał o tym, że można się przewrócić. Albo najzwyczajniej w świecie nie było innych metod. Dziś – to co innego. Mamy do wyboru kostkę, płyty chodnikowe, granity, marmury

Tak, marmury. Wyślizgane do granic możliwości z natury. Dodajcie do tego odrobinę śniegu. Lodowisko może się schować.

Nie wiem, czy to przejaw wybitnej głupoty projektantów, czy wielkopańskich zachcianek inwestorów, ale trzeba mieć nie po kolei w głowie, aby w naszym klimacie robić chodniki ze śliskich płyt. Rozumiałbym to w Egipcie, Hiszpanii – ale na północy Polski!? Ile osób w skali roku łamie się na takich chodnikach? A ile tylko się poślizgnie, przewróci, najwyżej stłucze sobie cztery litery. Nic budowlańców jednak nie odstrasza – nadal kładą śliskie płyty. Bo to tak ładnie wygląda.

Na szczęście są też dobre przykłady. Choćby remontowane perony SKM. Przy krawędziach są wykładane płytami z wypustkami. Ma to na celu ostrzeganie osób niewidomych, że zbliżają się do krawędzi. Świetny, prosty patent. A dodatkowo na takiej płycie nie można się poślizgnąć – bo wypustki jakoś nie chcą pokryć się śniegiem. No i są robione z chropowatego materiału. Takie płyty są montowane na wszystkich remontowanych przystankach SKM, jak choćby w Sopocie.

Po prawej – zbliżenie na płytę. Choć jest pokryta brudnym śniegiem, to nie jest wcale śliska. Bezpiecznie i prosto. Jak to dobrze, że ktoś myśli o użytkownikach tych peronów nie tylko jako o stadzie owiec, przewalającym sięz kolejki do kolejki. Można? Można.

Nie można. Jakiś czas temu remont zaliczył też peron SKM Gdańsk Zaspa. Też dostał specjalne płyty przy krawędzi. Takie płyty:

Jak widać – płyty są inne od kostki, którą wyłożono większość peronu. Prawdopodobnie spełniają swoją funkcję ostrzegawczą. Ale od tych z Sopotu (i innych peronów) różnią się jednym drobiazgiem. Nie mają wypustek. Mają wgłębienia. Wgłębienia, które znakomicie wypełniają się pośniegową breją. Ale płyty te i bez dokładnego pokrycia śniegiem są śliskie. I to dość śliskie – a wystarczy trochę śniegu, błota czy wody, aby móc na nich kręcić piruety. Sam widziałem nieraz, jak ktoś się na nich poślizgnął. Już samo to pokazuje, że ktoś tu najwyraźniej nie pomyślał – ale dodatkowego “smaczku” sprawie dodaje fakt, że płyty te są przy krawędzi peronu. Dla pasażerów wysiadających czy wsiadających do kolejki – element pomagający utrzymać czujność o każdej porze. Bo inaczej można się ześlizgnąć na tory. Zawsze to jakieś urozmaicenie…

poniedziałek, 25 stycznia 2010

TVN24 też chce być zabawne

Nieco ponad dwa tygodnie temu informowałem Was o poczuciu humoru realizatorów w CNN. Informując o ataku zimy w USA nie zawahali się dodać nieco “jajcarstwa” do paska “Breaking news”. Przeżyjmy to jeszcze raz:

Człowiek mimowolnie się uśmiecha, jak widzi to BRRRRRREAKING…

Polskie CNN, czyli TVN24, postanowiło nie wyważać otwartych drzwi i – gdy Polskę napadło małe zlodowacenie – pożyczyło sobie amerykański patent.

It’s funny. Not.

Zdjęcie zrobiła moja Ukochana w sobotę rano (ja wtedy jeszcze spałem smacznie…), gdy TVN24 informowało o kolejnych przejawach globalnego ocieplenia w polskich górach.

Proszę osoby lepiej obeznane z materią naszego języka ojczystego o wyjaśnienie – czy zaprezentowane powyżej stwierdzenie “Tatry w mrozie” jest poprawne gramatycznie? Oraz – jeżeli jest poprawne – co sądzicie o zgrabności tego wyrażenia? Czy ma tę lekkość, co CNN? Bo moim zdaniem – niezbyt. Ja bym napisał “Mróz w Tatrach”. Mróz w Tatrach, Tatry w mrozie – złapał Kozak Tatarzyna…

Drogie TVN24 – ja rozumiem, że macie program na żywo, więc czasem nie ma czasu na przemyślenie tego czy owego. Że jest to pasmo śniadaniowe, więc warto robić je na luzie. Ale jeśli te dwie rzeczy się połączą, to nie zawsze wyjdzie strawne danie. Nie ma przymusu, aby podpisy były śmieszne. Jeśli się spieszycie, napiszcie coś zwykłego, jak choćby wspomniany już “Mróz w Tatrach”. A potem kombinujcie nad czymś zabawnym. Czymś, co może nawet powielić patent CNN, ale będzie miało tamtą lekkość. No i będzie nawiązywać do dźwięku, jaki się wydaje, gdy minusowe temperatury przenikają nas do szpiku kości – nie wiem, jak tam TVN24, ale ja, gdy zmarznę, robię “brrr”. “Mrrr” to może robić kot, drapany za uchem – chyba, że chcieliście powiedzieć, że “twój kot twoje Tatry kupowałyby Whiskas”. Wysilcie się, napiszcie coś w stylu, bo ja wiem? “Brrrrrrnąc przez śnieg”?

O! Przy następnym ataku zimy, pamiętajcie, kto wymyślił ten podpis:)

Spodziewajcie się dalszych relacji z frontu walki z zimową głupotą. Jeszcze dwie wiszą w powietrzu – a czasu na pisanie mało…

czwartek, 21 stycznia 2010

1% – co i jak z nim zrobić?

Jak co roku, przy okazji wypełniania deklaracji podatkowych, mamy możliwość zadecydowania osobiście, na co pójdą nasze podatki. Oczywiście nie całe, a jedynie 1% naszego haraczu dla rządu – niemniej zawsze to 1% wydarty z gardła fiskusowi. A – jak pokazuje matematyka – mieć 1%, a nie mieć 1%, to razem 2%.

W jaki sposób przekazać 1%? Nie ma nic prostszego. Całość sprowadza się do wypełnienia kilku pól w formularzu…i gotowe! Jest tylko jeden warunek – druczek musimy wypełnić sami. Jeśli zlecimy wypełnienie go naszemu pracodawcy – niestety, ale okazja do przekazania 1% przepada. Choć nie rozumiem, jak można zlecać wypełnianie formularza PIT pracodawcy – aby mieć do tego prawo, trzeba uzyskiwać przychody z jednego źródła. A w takim wypadku wypełnienie formularza ogranicza się do przepisania kilku pozycji z jednego kwitka na drugi. Każdy o inteligencji średnio wyrośniętej paprotki jest w stanie to zrobić. Serio, wiem co mówię – miałem kiedyś paprotkę.

Warto też postarać się i nie zrobić błędu. Podobno składanie korekty deklaracji na wezwanie Urzędu Skarbowego skutkuje niemożnością przekazania 1%. Nie wiem, ile w tym prawdy i od czego to zależy, ale słyszałem o takim przypadku.

Niemniej nie ma się czego obawiać – wypełnienie zeznania podatkowego nie jest trudne.

O wiele trudniejsze jest zdecydowanie, na co przekazać nasze pieniądze. Przy olbrzymiej liczbie organizacji pożytku publicznego wybranie tej jednej, właściwej, może być trudne. Jeżeli nie jesteśmy związani emocjonalnie z jakimś celem, to zawsze możemy sobie znaleźć jakąś OPP. Wystarczy Wujek Google i kilka chwil – a trafimy na jakąś fajną wyszukiwarkę. Czasem bywa też tak, że nasza darowizna jest zupełnie przypadkowa i wynika z impulsu – na kilka dni przed rozliczeniem podatku zobaczymy jakąś reklamę, usłyszymy o jakiejś akcji.

Tak było ze mną – usłyszałem kiedyś o czymś kompletnie bajkowym, co dla chorej dziewczynki zrobiła Fundacja “Mam Marzenie”. Ujęli mnie za serce – i dlatego wskazywałem ich na swoim druczku.

Jednak w tym roku wiem, że wpłacę na zupełnie inny cel. I Was także chciałbym namówić do wpłaty na ten konkretny cel. Wprawdzie wiem, że może macie swoje upatrzone OPP, może ktoś już Was namówił (w tym roku odpowiednio wcześnie akcję zaczęła Beata) – ale może znacie kogoś, kto nie wie, co zrobić ze swoim 1%? Polećcie proszę ten wpis.

Koleżanka z mojej pracy zbiera w ten sposób pieniądze na rehabilitację swojego synka – Marcina. Dziecko ma autyzm. Nie będę już więcej pisać – oddaję glos koleżance (poniżej fragmenty z jej maila):

Założyłam dla mojego Marcina subkonto w fundacji "Zdążyć z Pomocą", żeby zbierać na nim środki na jego terapię i turnusy rehabilitacyjne. Poniżej zamieszczam informację, jak można to zrobić - z ogromną prośbą do Was o skorzystanie z niej :-) a także o przekazanie jej Waszym krewnym, znajomym, przyjaciołom itp.(niepotrzebne skreślić) :-)

informacje dot. przekazania 1% podatku dla formularza PIT-37 - dotyczy rubryk 124-129 (część H-I, str.3):

- poz. 124 (Nazwa OPP): FUNDACJA DZIECIOM "ZDĄŻYĆ Z POMOCĄ", UL. ŁOMIAŃSKA 5, WARSZAWA

- poz.125 (numer KRS): 0000037904

- poz.126 (wnioskowana kwota): obliczony 1% podatku [czyli przesuwamy przecinek w lewo o dwa miejsca:) – przyp. BC]

- poz.127: imię, nazwisko, adres darczyńcy (można tego nie wpisywać, jeśli się nie chce)

- poz. 128: 1% na rehabilitację Marcina Starost 

- poz. 129 (wyrażam zgodę): zaznaczyć kwadrat

Wszystkie pozycje (oprócz poz.127 i 129) są niezbędne dla przekazania 1% podatku i muszą być prawidłowo wypisane. Jakikolwiek błąd (zwłaszcza w numerze KRS i wskazaniu celu szczególowego - poz.128) może spowodować, że te pieniądze do Marcina nigdy nie trafią...:-(. Jeśli ktoś nie życzy sobie podawać do Fundacji swoich danych (imię, nazwisko, adres itp.- poz.127 i 129) to nie musi, ale dla nas będzie to również cenna informacja - choćby po to, żeby wiedzieć komu podziękować...:-)

W innych formularzach PIT przekazuje się 1% analogicznie, ale w innych częściach formularza:

PIT-28: część M-N (poz.129-134)

PIT-36: część O-P (poz.305-310)

PIT-36L: część N-O (poz. 105-110)

PIT-38: część G-H (poz.58-63)

PIT-39: część G-H (poz.51-56)

Gdyby ktoś chciał i mógł (zamiast lub oprócz 1%) przekazać na rzecz Marcina darowiznę, w przelewie należy zamieścić informacje:

nazwa odbiorcy: FUNDACJA DZIECIOM "ZDĄŻYĆ Z POMOCĄ" UL. ŁOMIAŃSKA 5 WARSZAWA

nr rachunku odbiorcy: 41 1240 1037 1111 0010 1321 9362

tytułem: DAROWIZNA DLA PODOPIECZNEGO NR 8792 STAROST MARCIN

Kwotę darowizny można odliczyć od kwoty do opodatkowania (darowizna nie może przekraczać 6% dochodu), należy ją wykazać w załączniku PIT/O.

Za każdą, najmniejszą nawet pomoc, w imieniu Marcina i swoim oczywiście bardzo serdecznie dziękuję:-)

W tym roku mój 1% dostanie Marcin. Moich bliskich już namówiłem. Teraz namawiam Was. Niech ten blog się chociaż przyda do czegoś dobrego:)

środa, 13 stycznia 2010

GŁOSUJ NA MNIE!

Postanowiłem wziąć udział w konkursie na Blog Roku. Może akurat mój blog przypadnie Wam do gustu i zechcecie wspomóc mnie głosem, może dwoma…

Ale żeby było krótko i na temat – aby na mnie zagłosować należy wysłac SMS o treści:

A00528

[a zero zero pięć dwa osiem]

na numer 7144 (1,44 PLN za SMS). Tylko tyle.

Aha – dochód z SMS-ów zostanie przekazany na turnusy rehabilitacyjne osób niepełnosprawnych.

To jak – pomożecie? To może być ciekawe doświadczenie, gdy zobaczę, jaką faktycznie siłę ma mój blog. A za rok zgłoszę sie z dwoma blogami – tym i tym nowym, który ruszy lada moment. O ile dam sobie radę z szablonem – może ktoś się zna i mógłby pomóc?

piątek, 8 stycznia 2010

Zaobserwowane – zima w CNN, karnawał w Realu

Dziś rano na CNN zauważyłem relację “Breaking news” z ataku zimy. Jeżeli dobrze zrozumiałem – na Florydzie. Ale nie przysłuchiwałem się, bo spieszyłem się do pracy. Jednak zwróciłem uwagę na drobny żart, na jaki sobie pozwolili realizatorzy.

Nie widzicie? Przyjrzyjcie się dokładniej (przepraszam za słabą jakość, zaspany byłem…):

Faktycznie, musi być zimno:) Ciekawe, czy w polskiej telewizji ktoś pozwoliłby sobie na taki humor? CNN to dla mnie szczyt profesjonalizmu, niesamowity rozmach, a także – co pokazują powyższe zdjęcia – dystans do siebie. Za to duże brawo!

Ale ten wpis ma jeszcze jednego bohatera. Gdański supermarket Real i jego niesamowitą ofertę kostiumów karnawałowych dla dzieci. Dla chłopców i dziewczynek.

  

Wprawdzie ktoś mógłby spytać, dlaczego dziewczynki mogą być tylko czarownicami, a chłopcy – piratami (dzień wcześniej wielki napis głosił “Strój karnawałowy hero”…), ale te podpisy mają po prostu zachęcić do przyjrzenia się wszystkim strojom.. Gdy podejść bliżej, można zobaczyć takie stroje:

  

I co Wy na to? Ksiądz to pirat, a zakonnica to czarownica – Real ma dość staroświeckie podejście do tematu roli kobiet w Kościele. Tak na oko z wczesnego średniowiecza. Litościwie przemilczę pomysł przebierania dziecka na bal za osobę duchowną…  Wszystkim dzieciom, bez względu na płeć i narzucaną rolę społeczną, życzymy udanej zabawy!

Tym postem chciałem zapoczątkować kolejną (obok “Ciekawych stron”) serię wpisów – z uwiecznionymi zdarzeniami absurdami, dziwnymi i śmiesznymi. W produkcji już dwie kolejne notki:)

wtorek, 5 stycznia 2010

Ciekawe strony – nowdothis.com

Każdy  z nas – prędzej czy później – staje przed problemem: co robić, gdy jest dużo do zrobienia? W jaki sposób można ogarnąć ogrom zadań, jakie na nas czekają?

Na szczęście – systemy takie jak GTD (który staram się wprowadzić w swoim życiu), jak również masa narzędzi (komputerowych i nie, sieciowych i offline’owych) zawsze są gotowe, aby ogarnąć nasze zadania i pomóc nam je zrealizować. Wszystkie te super bajery mają tylko jedną wadę – starają się być kompletne, a przez to są skomplikowane. Oczywiście, można się w nich połapać, ale czasem potrzebujemy prostej kartki papieru, na której wynotujemy sobie listę spraw “to do” i będziemy po kolei odkreślać  to, co za nami. A ponieważ żyjemy w XXI wieku, to i kartka nie musi być z papieru.

Polecam Wam stronę nowdothis.com – znajduje się tam niesamowicie prosty system, którego wszystkie funkcje można sprowadzić do dwóch punktów:

  • wypisz swoje zadania,
  • odkreśl zadania zrealizowane.

Proste? Jak konstrukcja cepa. Nie można napisać nic więcej. Zadania są wyświetlane na ekranie w takiej kolejności, w jakiej je wpisaliśmy – gdy klikniemy przycisk z napisem “Zrobione”, przechodzimy do następnego. Od jakiegoś czasu można tworzyć w ramach NowDoThis także listy. Aby to uczynić, jeden z elementów listy (który będzie nazwą listy) poprzedzamy znakiem “@” – a pod nim już poszczególne zadania. W praktyce lista może wyglądać tak:

Potem klikamy na “zapisz” i…zaczynamy pracę.

Proste? Niesamowicie. Przydatne? A czemu nie?:)

A dodatkowo polecam Wam tę stronę, bo kiedyś ją przetłumaczyłem z angielskiego na polski. Co zresztą możecie zobaczyć, jeśli klikniecie na link “Pomoc” pod listą. Więc to taki mały lans…:)

niedziela, 3 stycznia 2010

Wielka Gala Noworoczna

Prawie przed chwilą (no dobrze – przed trzema godzinami) wróciliśmy z Wielkiej Gali Noworocznej w hotelu Sheraton w Sopocie.

Krótko – było fenomenalnie. Yupiter Symphony Orchestra pod batutą Wojciecha Mrozka dała koncert, dzięki któremu świetnie zaczął się ten 2010 rok. Sam dyrygent dołączył zresztą do muzyków na klarnecie w kilku utworach.

Głosem czarowali:

  • Bożena Harasimowicz (sopran)
  • Agata Sava (mezzosopran)
  • Tomasz Krzysica (tenor)

Program zatytułowany “Od Wiednia do Hollywood” jednak ciążył w stronę Wiednia, co samo w sobie nie jest absolutnie żadną wadą – zawsze jednak ciekawi mnie, jak brzmiałyby filmowe hity w wykonaniu orkiestry kameralnej i śpiewaków operowych.

Bo jak brzmią “Hej sokoły” to już wiem – po tym koncercie. Tym nietypowym bisem nawiązano do faktu, że muzycy przybyli ze Lwowa…

Przyznaję – nakręciłem cztery filmiki na koncercie. I przyznaję – na żywo to brzmi o niebo lepiej. Ale ponieważ mówimy o Wielkiej Gali Noworocznej, to tego utworu nie mogłem sobie odmówić…

Klaszczcie, klaszczcie!

Aha – a w Sheratonie jeszcze spotkała nas taka zagadka językowa. Czy Waszym zdaniem to tłumaczenie jest poprawne?

The black one.

W tym roku życzę Wam wszystkiego najlepszego i obyście zawsze pamiętali Wasze płaszcze:)

 
www.speedbloggertemplate.co.cc. Powered by Blogger.com